Czy ZGUBILIŚMY SIEBIE tam gdzie ZGUBILIŚMY BOGA?

Co się z nami dzieje?! Skąd pojawiają się nam i naszym dzieciom myśli o samobójstwie? Czy może jest to wpływ tego, że coraz częściej wszyscy się chwalą, że nie wierzą w Boga? No bo bez Niego nie ma grzechów, są tylko czyny karalne i nie, i nad nami jest jedynie wtedy prawo jurydyczne, a nie ma prawa boskiego, podpowiadającego nam jak się zachować moralnie. I wtedy prosta logika nas prowadzi na manowce: skoro zabicie siebie nie jest grzechem, to można „je więc popełnić”? (…)

Ja już wolę straszyć dzieci piekłem jeśli ktoś odejdzie z własnej woli z Ziemi, niż mieć piekło na Ziemi w razie jeśli one od nas odejdą! Odebranie sobie samemu życia jest nienaturalnym tokiem wydarzeń. Jeśli życie zostało nam przydzielone w naturalny sposób, ale nie przez nas samych, to niech będzie też przerwane naturalnie, jak przyjdzie na nas czas. Nie przyspieszajmy jego końca! Nie kończmy bajki o nas samych!
Może nie warto tak tłamsić religii jak to się robi dzisiaj popularne. Tak, wiem jest co zarzucać Kościołowi. I w ogóle nie znoszę żadnych schematów, też tych religijnych, więc wcale nie zachęcam do bycia trybikiem gdziekolwiek, również w Kościele. Ale można zapoznać się z religią, wyczuć, co nam pasuje, poddać refleksji to co głoszą różne wyznania. Moim zdaniem należy czerpać z różnych religii co nam się podoba: i to świadczy o naszej mądrości, a nie odrzucanie ich, jakby wiara w to co głoszą świadczyła o naszej głupocie. Zawsze powinniśmy oczywiście opierać się na głównej zasadzie: tak postępować, by nie gwałcić czyjejś wolności. Tak, by to co czynimy innym nie szkodziło innym, i tak jak sami byśmy chcieli być potraktowani na czyimś miejscu.
Nie zarzucajmy Bogu, że ma złe intencje, bo skoro jest naszym konstruktem myślowym, to twórzmy Go najdoskonalszego i najlepszego. Po to jest wyobraźnia, a co! 😉 I nie chlubmy się tym, że jesteśmy tacy mądrzy odkrywając, że wiara w Boga jest głupia. Sorry, ale życie jest głupie! Po co się rodzimy? Żeby umrzeć. Tak, to jest cel życia. Idiotyczny, że ja pierdolę. Ale jednak powtarzamy ten schemat. Coś nas do tego przymusza, i jakieś ciągłe cuda narodzin nas napędzają do tego, żeby dalej się zapładniać, i dalej siać życie. Śmianie się z wiary w Boga jest głupie. Bóg to nasza siła napędowa. On nam daje nadzieję, że to wszystko ma jednak sens. Że nie żyjemy po to, żeby umrzeć. Bo to właśnie kurwa prowadzi wprost w sidła: w pułapkę myślenia, że tak czy siak umrzemy, a więc BUCH! Why not today?! Bo nie, kurwa! Bo samobójstwo to najchujowsze co możesz zrobić swoim najbliższym! Bo samobójstwo jest egoistyczne! A ludzie muszą przestać być egoistami. Tak, wiem mamy erę egoizmu. No to może czas z niej powoli wychodzić, bo się pozabijamy nawzajem, a przy okazji też i sami siebie. I co z tego, że udowodnisz komu tylko chcesz udowodnić, że za Tobą zatęskni! Masz się kurwa trzymać, bo wszyscy stanowimy piramidę. I jak jedna karta z piramidy spadnie, to może i druga, i kolejna, i tak się w końcu piramida cała rozpierdoli. To co bardzo pomaga w poprawie własnego samopoczucia, i uwierzcie mi na słowo, bo sama to praktykuję, a nie tylko teoretyzuję, to poprawianie czyjegoś samopoczucia. Więc jak się czujesz beznadziejnie, idź do tych co czują się podobnie, i próbuj ich wyciągnąć z tej chujowni. Składamy się z neuronów lustrzanych. Jeśli widzimy u kogoś śmiech, sami się uśmiechamy. Jak widzimy u kogoś poprawę sytuacji, sami możemy też i ze swojej zobaczyć wyjście.
Całe życie się wstydziłam, że wierzę w Boga. Całe kurwa życie. I w sumie nadal się wstydzę, ale już wiem, że należy mówić o tym, co wstydliwe. Należy mówić o tematach tabu, bo one inaczej wybuchają jak muzułmańskie bomby! W najmniej oczekiwanym momencie, siejąc postrach i niszcząc życie ludzkie. Odkryłam, że Bóg jest super pomysłem gdy urodziłam dzieci. Gdy nie umiałam im wytłumaczyć, czemu mają się dobrze zachować. Owszem, zasada wzajemnego szacunku jest świetna, ale nie wystarczająca. No i ten ich niepokój o to, co się dzieje po śmierci. I o śmierć najbliższych: dziadków, rodziców, przyjaciół, a nawet zwierząt domowych. No jak tu nie mówić o siłach wyższych? Jak tu nie mówić o życiu pozagrobowym? Jak tu nie niwelować ich strachu, lęków, rozpaczy po śmierci najbliższych im osób? Przecież tylko nieludzkie osobniki są zdolne do odbierania wiary w Boga i w Niebo. I w Anioły. I tym podobne historie. I szczerze myślę, albo tlę nadzieję, że te dzieci, które mają tych mega „mądrych” rodziców, którzy im mówią, że ateizm jest taki zajebisty, że ja pierdolę, że one mają jednak nadzieję, że ci rodzice się mylą. To nie jest tak łatwe przestać wierzyć w bajki. Nie jest łatwe przestać marzyć. Nie jest łatwe być racjonalnym skurwielem. Oj nie jest.
Odchodźmy od tego co złe w Kościele, ale nie przestawajmy wierzyć w najwyższą siłę i moc. Bóg jest abstraktem, a więc sami możemy mu nadać tylko cechy. Więc wierzmy, że jest dobry, a to co złe zrzućmy na Diabła. So simple! To naprawdę świetny system. To jest naturalna potrzeba człowieka: wierzyć w Boga. W psychologii też się sprawdza zawsze gra w dobrego i złego policjanta, gdy obaj policjanci prowadzą do tego samego, ale każdy w inny sposób. A system nagród i kar jest sprawdzony od wieków. Obietnica nagród nas pozytywnie stymuluje, a kar zniechęca do czynienia tego, co ma do nich prowadzić. Wiadomo, ktoś będzie próbował nagiąć system, ale ludzie, jako jednostki moralne wykluczą takie jednostki ze społeczeństwa. Najpierw na poziomie moralnym: czując, że czegoś nie wypada robić, a następnie na poziomie jurydycznym.
Wszyscy lubimy wierzyć w bajki. W Świętego Mikołaja. W MIŁOŚĆ. W duchy. W moce nadprzyrodzone. W zrządzenia losu. W to, że wszystko ma swój sens. Inaczej go tracimy właśnie! A bajki są realne na swój sposób, jeśli w nich chcemy występować. Może więc warto wierzyć w cokolwiek?
Chociażby w tę upragnioną przez każdego MIŁOŚĆ… Każdy chce być kochany. Chcemy też wierzyć w miłość na całe życie. Gdy nasze zaufanie zostanie poddane próbie, to do dupy, potem jest nam coraz ciężej je odbudować. I w ogóle jest nam chujowo wszystko traci sens. Podobne do wiary w Boga, nie? Albo w Świętego Mikołaja? Przypomnij sobie to chujowe rozczarowanie, gdy dowiedziałeś się, że nie istnieje Święty Mikołaj. Poczułeś się fatalnie. Ale przy okazji miałeś poczucie, że się zrobiłeś nagle mądrzejszy i dojrzalszy od tych wszystkich dzieciaków piszących te ich nędzne listy do Świętego Mikołaja z prośbą o prezenty! Listy, które nigdy nigdzie nie będą wysłane. No dobra, ale powiedz mi: i co Ty kurwa masz z tej swojej mądrości? Czyżby jedynie poczucie pychy i wyższości nad głupimi gówniarzami? Oraz poczucie beznadziei?
W dzisiejszych czasach nikomu nie ufamy. Jesteśmy kurewsko samotni, zawiedzeni naszymi dziecięcymi marzeniami i naiwnościami. Zaufajmy im na nowo! Nie niszczmy ich racjonalizmem. Wierzmy w COŚ! I w KOGOŚ też! Nie ważne że to brzmi naiwnie. Bo inaczej rzeczywiście nic kurwa nie ma sensu… Czy naprawdę bycie jak dziecko jest aż tak złe? Skoro zazdrościmy im optymizmu i wiary w cuda, to w dojrzalszy sposób, bo nie da się przecież inaczej skoro wszyscy wraz z wiekiem dojrzewamy, nadal wierzmy w nie! I nadal się uśmiechajmy mimo wszystko!
Nie zabierajmy dzieciom marzeń! Nie zabierajmy dzieciom nadziei na Boga. Ani sobie samym…

https://zwierciadlo.pl/psychologia/co-zrobic-by-uslyszec-wolanie-o-pomoc-dziecka?fbclid=IwAR3f-77wBvKy1jHJCXclEK5vl7AWNZaJ4kI8P8LeLlaosVePYJ6v_B9_TrM

Photo by Kat J on Unsplash

 

 

 

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.