Jak obchodzę Twoje urodziny

Upiekłam Ci mały tort. Najlepiej jak umiałam, a chyba wiesz, że nie jestem w tym za dobra. Do pieczenia jego spodu podchodziłam trzy razy, bo dwa razy spaliłam bezę. Krem zrobiłam z bitej śmietany z dodatkiem kakao. Przełożyłam bezę nim oraz dżemem z czerwonej porzeczki, który zrobiłam sama z owoców, które zebrałam w ogródku. Pamiętasz, gdy jadłam je garściami, a ty się krzywiłeś, że takie kwaśne? I tutaj pod tym oknem za krzakami porzeczki rozebrałeś mnie i nie mogliśmy się od siebie oderwać? Bojąc się, że jakiś sąsiad może nas zauważyć. (…)

Continue Reading

Dlaczego nas tak ciągnie do rzeczy?

Od kilku lat nie podchodziła do mężczyzn na odległość większą niż jeden metr. Większość się jej bała, reszta lekko brzydziła. Kojarzyli ją z domem pełnym dzieci i zwierząt, a jej ciało ze zniszczeniem poporodowym, zaniedbaniem związanym z poświęceniem wszystkim innym poza nią samą. A wiadomo, że takie, które nie mają czasu ani kasy na aerobik i kosmetyczkę, nie kręcą. Omijali ją na trzeźwo, a po kilku głębszych tylko czasem mylili z zachcianką wartą zachodu do jej przepełnionego zabawkami domu, wtedy gdy ona z grzeczności pytała, czy mają ochotę do niej wpaść, zapominając, że to oni pierwsi powinni ją zapraszać, i że ona nie musi się im tłumaczyć z ilości podopiecznych i z oczywistego z nim związanego bałaganu. (…)

Continue Reading

Czy można złapać marzenie w dłonie tak by ono nie prysło?

Ten rok był rokiem moich wielkich strat. Straciłam nadzieję na przeprowadzkę do wymarzonego domu. Straciłam zaufanie do kilku ważnych dla mnie osób. Straciłam tatę… Zrezygnowałam z wielu rzeczy, godząc się już, że nie znajdę na nie miejsca w życiu. Zdałam sobie sprawę, że umiem już idealnie przeżywać straty. Nic tak nie uczy pokory jak kolejne minusiki przy liście pragnień. O dziwo moje marzenia nie obniżają lotów nawet jeśli się ich wyrypie milion pięćset. Nie, ja ciągle kur*a marzę. Tylko to mi dobrze wychodzi. Potrafię w nie-rzeczywistość. Potrafię w niespełnialność mimo dążenia do spełnienia, co utrzymuje marzenia ciągle w tym iluzorycznym świetle. To jak moja osobista fatamorgana, droga do celu, który ciągle się przesuwa, i do którego nie mam sił dojść. Spełnione marzenia przestają być nimi. Stają się jedynie wypełnieniem pięknego planu wraz z oddaleniem tej pięknej wizji, która w dotyku i smaku już nie jest taka sama, co była w urojeniach… Więc idę dalej w ten Nowy Rok, który może w końcu pokaże mi, czy można złapać marzenie w dłonie tak by ono nie prysło…

Continue Reading

Dużo lepiej czytam po cichu, tak samo jak kocham…

Dużo lepiej czytam po cichu, tak samo jak kocham… Bo nie rozpraszam swoich myśli i uczuć strachem, że ktoś mnie nie zrozumie. Zamykam się więc w mojej sypialni, z której potrafię odlecieć w bardzo ciekawe miejsca, i w której nie muszę wstydzić się swoich uczuć, ani ich kryć. W której śpię sama ze sobą, mimo że zawsze przygotowuję dwie pościele w moim dużym łóżku, i ugniatam poduszkę obok, żeby było wygodniej komuś się położyć. Bo może ktoś o kim śnię, przychodzi tu do mnie w swoich najgłębszych marzeniach, których nie chce znać za dnia. I pragnę, by miał tu najwygodniej, by jak najdłużej ze mną śnił. (…)

Continue Reading

Maraton czytelniczy – wiele uwag do

Komu z rodziców Wielki Maraton Czytelniczy dla dzieci nie sprawia kłopotów i stresu? Kto uważa, że to fajny i dobrze zorganizowany konkurs? Kto nie wścieka się, że w bibliotekach brakuje zawsze tych książek? Bibliotekarze też rozkładają ręce i mówią, że z przyjemnością zamówiliby więcej egzemplarzy, tak żeby dzieciaki miały u nich dostępny asortyment, ale po prostu nie mają jak, bo są informowani w ostatniej chwili, jakie książki będą czytane. I tak co roku… (…)

Continue Reading

Już nigdy nie zapalę

Z balkonu mam przejrzysty widok na miasto. Siódme piętro pozwala patrzeć z wysokości chmur na wszystkie sprawy z perspektywy ptaka. Stąd wszystko jest takie małe i kruche. Palę, obiecując sobie jak zawsze, ostatniego w życiu papierosa. W salonie leży ciało pięknej kobiety. Wczoraj myślałem, że wartej mojego czasu, a teraz nie mam ochoty zamienić z nią nawet słowa. Alkohol potrafi robić takie iluzje. Dziś jest dla mnie martwa. Nie mogę się doczekać aż zniknie. Najchętniej zwinąłbym ją w dywan i wyniósł pod klatkę. Może ktoś by ją jeszcze wykorzystał, ja już na pewno jej nie chcę. Dywan też mi się opatrzył, a myślę, że komuś może jeszcze posłużyć. Przymykam oczy, żeby nie raziło mnie Słońce rozmazując to, co widzę. Morze i las zlewa się w jedną dwukolorową masę przeplataną kolorami bloków i placu zabaw. Odwracam wzrok ku pokojowi, sprawdzić, czy to obce ciało pasuje do moich mebli i pościeli, bawiąc się nadal w rozmazywanie pejzarzu. Nawet z półzamkniętymi oczyma, wiem, że nie. Zgniatam wypalonego papierosa w prowizorycznej popielniczce z obciętej butelki po Pepsi wypełnionej wodą, żeby łatwiej ugasić żar. Nigdy nie kupiłem prawdziwej, bo nigdy nie chciałem się przyzwyczaić do palenia. Kiepy są tak obrzydliwe. Całkiem jak to półnagie ciało na moim łóżku.

Czy kiedykolwiek sprawi mi radość coś, co daje mi złudną nadzieję na coś więcej, a tak naprawdę mam ochotę to szybko wypalić i nigdy już tego nie dotknąć? A tym bardziej się przy tym nie obudzić. Tak samo jak przy obciętej butelce Pepsi, z której zalatuje smród ugaszonych kiepów, a widok przyprawia o mdłości i sprawia, że zawsze sobie obiecuję nigdy nie dotknąć już papierosa. Ani kobiety nie dotykać dłużej niż trwa moja iluzja, że nadaje się do czegoś więcej niż to co oczywiste.

Continue Reading

Jakiś fragment jakiejś tam całości – ZAPISKI MATKI KURWA POLKI, fragm.2

„Imię: Julka. Wiek: 37 lat, płeć: żeńska, stan cywilny: rozwódka. Stan emocjonalny: bardzo, bardzo rozedrgany. Poziom poczucia samotności: 200 %. Znaki szczególne: małe piersi i większy od nich brzuch, wystający spod nich z zazwyczaj ciasno dopiętych dżinsów, obsesja na punkcie odchudzania. Waga: 64 kg. Uzależnienia: od papierosów i „Pewnego Kogoś”, o imieniu Piotrek. Chociaż lepiej pasuje mu zdrobnienie: Piotruś. No – bo bardzo przypomina Piotrusia Pana – związkofoba i emocjonalnego popaprańca. (…)

Continue Reading