Nie odbieram telefonu,
bo nie umiem odpowiadać na pytania, gdy kapią mi łzy
spomiędzy słów udających,
że wszystko dobrze. (…)
Bardzo boję się, że umrę,
gdy usłyszę Twój głos.
Którym budzisz do życia każdego ranka
inną.
Mnie próbują wyciągnąć z łóżka jedynie okrzyki promieni słońca,
przypomoinające mi, że inni lubią wstawać.
Pragnę patrzeć na nie wraz z twoimi oczami.
I mieć ten sam widok z tego samego łóżka.
Nie odbiorę nigdy telefonu.
Wolę czekać aż do mnie napiszesz.
Żeby się tymi i dawnymi słowami otoczyć,
i utkać sobie z nich posłanie.
Będę ciągnąć je do siebie jedno za drugim,
nitka po nitce,
literka po literce.
Przyszyję siebie pod poszewkę tych wszystkich słów,
na które znalazłeś czas między ważnymi dla Ciebie rzeczami.
Będę sobie je codziennie czytała
budując z nich nowe znaczenia –
swoje własne wyobrażenia rzeczywistości
z tych nierealnych słów,
które umieszczę szczelnie zamknięte w moich marzeniach,
w których codziennie do mnie dzwonisz.
Photo by Tim Mossholder on Unsplash