Tym razem założyłam majtki 🙄😁 Na Galę „Sopockich Pereł” w Sheraton Sopot Hotel. Tym razem, również inaczej niż kilka lat temu, nie musiałam już rozdawać dzieciaków po znajomych, żeby się wyrwać na ten wieczór, bo są już większe. Więc jedno drugim, a drugie trzecim, i trzecie pierwszym, się jakoś zajęło. (…)
Złamanie własnego głosu
Nauczyłam się łapać prozak z powietrza jak orzeszki. Podrzucam sobie te małe białe tabletki, przypominające kształtem i wyglądem tik taki, na około pół metra do góry i ustawiam usta do ich łapania, tak jak kiedyś je ustawiałam, żeby łapać twoją jasną i ciepłą rozkosz. Czasem udaje mi się to nawet to zrobić z zamkniętymi oczami. (…)
Samotny człowiek w samotnym świecie pracy
Kiedy zapraszałam ludzi na spotkanie o pracoholizmie, wiele osób reagowało: „Ooo, to mój problem! Będę!” Chociaż byli i tacy, którzy mówili: „Niestety nie dam rady, bo mój pracoholizm mnie zobowiązuje do pracy.” Ale i tacy, którzy mówili: „Mnie ten temat nie dotyczy.”
I właśnie tak sobie myślę, że jednak każdego dotyczy problem zapracowania i kreowania swojej osoby i swojego znaczenia poprzez pracę. Nawet jeśli sami nie jesteśmy uzależnieni od pracy, to mamy zawsze kogoś – czy to w rodzinie, czy wśród znajomych, kto się boryka z pracoholizmem, bo jesteśmy zanurzeni w erze kapitalizmu, erze promującej człowieka pracy. Erze robienia pieniędzy, kariery, tworzenia iluzji na własny temat, ustanawiania renomy, wożenia się, noszenia się, stawiania domu, posyłania dzieci do najlepszych szkół.
I nawet jeśli nam się wydaje, że nie dotyka nas pracoholizm, to często czujemy się przytłoczeni przez te inne osoby, które zdołały coś osiągnąć w życiu, które na pytanie, czy się ze mną spotkasz, odpowiadają niby z żalem, ale mam wrażenie, że częściej z mniej czy bardziej ukrytą pogardą, że masz w ogóle czas na takie bzdety jak spotkania towarzyskie: „Sorry, nie mam czasu. Mam mnóstwo pracy.” I często takie osoby, które potrzebują towarzystwa innych osób w końcu odpuszczają, przyzwyczajają się do realiów dzisiejszych czasów, że dziś nikt nie ma czasu na zwykłe posiedzenie. Że jeśli już ktoś wyjdzie, to napić się, żeby odpocząć, zredukować stres, i w tym piciu rzadko jest miejsce na naturalny kontakt z drugą osobą. Ta druga osoba jest już tylko towarzyszem picia, odreagowania od życia, które stało się pracą, ale nie częścią samego realnego życia. I żyjemy tacy wszyscy obok siebie, samotni, zanurzeni w wartościach kapitalistycznych, zapominając o poszukiwaniu sensu życia, żeby może przypadkiem odkryć, że go nie ma…
Żeby zredukować swój stres ewentualnego „nic-nieznaczenia” w tym pędzącym nie wiadomo gdzie świecie, poddajemy się realiom pracy. Często pracy nie wynikającej z naszej pasji, tylko takiego zajęcia, którego nawet nie lubimy, w którym odmierzamy godziny do ucieczki do domu, tracąc tak naprawdę nasz czas, nasze życie, nasze relacje z bliskimi, a nawet nasze macierzyństwo, czy tacierzyństwo. Żeby tylko ktoś o nas nie myślał, że jesteśmy leniami. Żeby tylko jak najlepiej wykreować siebie, nawet jeśli nie lubimy tej kreacji, i nie czujemy się w niej wygodnie…
(Jutro, 22 listopada 2024, porozmawiamy na ten temat jeszcze głębiej. W teatrze BOTO w Sopocie z dr Małgorzatą Osowiecką-Szczygieł, wykładowczynią na Uniwersytecie SWPS, a po godzinach poetką zastanawiającą się podobnie jak ja nad sensem życia… Kto ma tylko czas, ZAPRASZAM).
Photo by Thought Catalog on Unsplash
Cholerna samotność w kapitalistycznym świecie… (Pracoholizm i inne problemy)
Nie podoba mi się dzisiejszy świat. W ogóle… Świat deadlinów, tytułów naukowych, świat banków, korporacji, i nas wszystkich trzymanych w tym systemie jak zakładników, podporządkowujących się systemowi by przetrwać, bądź wyłamujących się z niego (jak ja…), by poczuć jak się upada na czoło. I jak to jest przedstawiać się próbując coś załatwić i odpowiadając na pytanie: „gdzie pracujesz?”, „nigdzie”, bo przecież pracuję „z domu”. (…)
Kultura powinna przeciwdziałać samotności i być DLA KAŻDEGO
W październiku odbył się Kongres Kultury Pomorskiej w Gdańsku i Wejherowie (organizator: Gazeta Świętojańska, gośćmi było m.in Goyki 3 Art Inkubator), który objął patronat nad moimi Dyskusjami BEZ TABU, na którym rozważano rolę kultury w dzisiejszym świecie. Miałam trochę przemyśleń na ten temat, i nie chcę żeby zostały jedynie na moim dysku twardym, więc wrzucę to tutaj mimo świadomości, że mało kto to przeczyta do końca, jak to bywa z przydługimi testami, napisanymi na dodatek przez mało znaczącą osobę, która bardziej zwraca uwagę ludzi swoimi memami, niż tym co pisze, czy mówi (…)
Próbuję się wyleczyć z Ciebie…
Słynę z zakochań. Najlepiej w obiektach niedostępnych, dalekich, nierealnych. Tym razem zakochałam się w Jakubie Skorupa. No po prostu złapał mnie ten chłopak za serce. Bo ja tak mam zazwyczaj, że jak się zakocham, to ktoś mnie łapie tylko za serce, a nie za cycki 🙄 (damn it!). A ten mnie złapał tak zgrabnie za serce tymi swoimi wyznaniami, tymi zdaniami składanymi z uczuć, poszarpanych emocji, najgłębszych refleksji. Mimo wyczuwalnej nieśmiałości i skrytości uczuć, miał na szczęście na tyle odwagi, by wyjść z tym wszystkim co posiada do ludzi. Do ludzi, którzy dzisiaj kpią przecież z uczuć, z bycia słabym, z marzeń, z oddania innym, z wierności. Z miłości… A Jakub daje nam całą swoją wrażliwość na tacy, polewa ostrymi sosami, przyprawia solą i pieprzem. Żeby inni mogli go sobie schrupać. I wypluć co się im nie podoba, a strawić to, co im zasmakuje. I mam wrażenie, że nie ma w sobie ten chłopak ani chęci, ani siły, przebijania się łokciami przez tłumy. Stąd też włączył mi się kurva ofkors istynkt macierzyński! Więc mam ochotę aż krzyczeć za niego: „HAAALO!” Chłopcu temu utorować pragnę drogę do sceny!! Dajcie mu na nią wejść! Dajcie mu pokazać, co potrafi! A potrafi chłopak, i to jak potrafi! Wzruszyć, wyszarpać, wyciągnąć jak trupa z szafy te wszystkie emocje nawet najbardziej skrywane, całkiem zapomniane albo nieuświadomione. I wyznania miłosne czyni takie cudowne, nikt nie powie, że żałosne, choć przecież odepchnięta miłość z natury jest żałosna. Ale w jego ustach brzmią te wyznania tak pięknie, i nie natarczywie. I bez nienawiści, i z pogodzeniem losu, że odebrał mu coś, co chciał chłopak przeżyć. Ale zamiast tej kobiety mam wrażenie, że została mu tylko piosenka… (…)
Pełnia księżyca
MAM DOŚĆ bycia niewystarczającą dla innych
Bloga zakładałam z myślą, że pewnie jakieś kika osób zrozumie moje przesłanie. Ale znalazło się tu więcej niż kilka, i serio ludzie, cieszę się, że czujecie ten klimat 😉 OGROMNIE DZIĘKUJĘ WAM, że się nie baliście tu wejść, albo czegoś zalajkować. Ten blog to był mój bunt wobec wymogów społecznych stawianych „Matkom Polkom”. Wobec przymusu bycia idealną. Mam dość ludzi, którzy się wstydzą coś polubić, nawet gdy to coś lubią, „bo niewypada”… I najgorsze, że często ludzie też nie tyko nie lajkują takich blogów, ale w ogóle unikają wchodzenia w relacje – przyjacielskie, albo jeszcze bliższe, z kimś, kto tych wymogów społecznych nie spełnia… Kto jest zbyt ekstrawertyczny. Kto jest zbyt odważny w swoim odchodzeniu od społecznych założeń wtapiania się w tło malowane przez kapitalistyczne ideały. (…)
Szczegóły mojej nieobecności
Szukam sposobów, by zapomnieć o tobie już od tak dawna. Wymazałam cię ze wszystkich zdjęć gumką z ołówka. Usunęłam wszystkie ślady po tobie z mojego mieszkania. Zmieniłam nawet ustawienie mebli, żeby nie wspominać, jak leżałam z tobą na łóżku pod ścianą. Przesunęłam je teraz na środek salou. I stół ustawiłam pod oknem, żeby inaczej padało na niego światło, gdy jem teraz sama śniadania. Żeby na miejscu twojego talerza padał teraz cień, na którym stawiam dla niepoznaki cukiernicę, a obok niej serwetnik. (…)
Pierdolę, nigdzie dalej nie idę!
Moje wyjścia z domu to zazwyczaj niedalekie spacery do Biedry i Lidla. Wytaczam się jak zawsze zmęczona po schodach by zaraz za duszną klatką schodową jebiącą grzybem, wdychać świeże powietrze, które niestety miesza się z fetorem ulicy. Staram się wsłuchiwać w szum drzew, bo to podobno dobre na zszargane nerwy. Niestety skutecznie zagłuszają je auta i okrzyki dzieci z okolicznej szkoły i przedszkola. Tak bardzo potrzebuję odpoczynku od mojego potomstwa, i ten hałas mi o tym tylko przypomina. (…)
Czy gdybym teraz nagle położyła się tu na tym brudnym chodniku, ludzie by to zrozumieli? To, że nie mam sił iść po kolejne w tym tygodniu zakupy, po kolejne produkty spożywcze i gospodarcze. Że buntuję się, pierdolę, nigdzie dalej nie idę. Ani do sklepu teraz, ani do pracy jutro. Niech dzieciaki same sobie idą, albo niech nagotują tego makaronu i ryżu, którego nie przejedliśmy jeszcze od czasu robienia zapasów podczas pandemii.
Tak bardzo zawsze chciałam mieć swoje własne podwórko. I mieć czas na tym podwórku leżeć, a odpoczywając od leżenia, pielić grządki i kosić trawę. Siać pietruszkę i marchewkę. Zbierać porzeczki z krzaków i jabłka z drzew. Razem z dziećmi. A potem z nimi piec z nich placek.
A ja chyba już tu już zostanę. Pod własnym domem przed przejściem dla pieszych. Tu chcę leżeć, patrzeć za dnia w słońca, a wieczorem w gwiazdy. A jak będzie ciepło opalać się topless. Bo nie zbuduję już pewnie nigdy domu. I na co dzisiaj człowiekowi dom, jeśli nie ma i tak czasu w nim przebywać i nim się cieszyć? Czemu każde marzenie, do jakiego zmierzamy to przede wszystkim droga przez stres?
A te moje wyjścia z domu do sklepu to mój czas na odpoczynek. To mój zen. I moja mantra powtarzana codziennie. Co to za sens egzystencji by tylko jeść, i zapewniać sobie byt, mieszkanie i jedzenie przez wiecznie powtarzalną, często bezsensowną pracę. I spotykanie się najczęściej z osobami, które tylko nam służą w zapewnieniu tego bytu: urzędnikami, paniami na poczcie, i sprzedawcami. I tak jak kiedyś powtarzało się Zdrowaś Maryjo i różaniec na dobranoc, ja powtarzam codziennie te same odpowiedzi na te same pytania: „Aplikacja jest?”, „Płaci pani kartą, czy gotówką?”, „Potrzebuje pani potwierdzenia?”
I mam ochotę w końcu krzyknąć na to ostatnie pytanie po raz pierwszy: „Tak!” Bo TAK! Naprawdę potrzebuję potwierdzenia, że te codzienne chodzenie do szkoły, pracy, sklepu ma jakikolwiek sens! Potrzebuję tego na piśmie! Bo straciłam swoją wiarę. Nie chcę za nic płacić, ani za nic brać pieniędzy. Pragnę wymienić się rzeczami, owocami, warzywami, uśmiechem. Mam dość tego, że za każdą uprzejmość muszę płacić. I że jak jestem dla kogoś życzliwa, to ktoś szuka powodu, dlaczego, po co. Co chcę mu odebrać, jak chcę go wykorzystać.
Nie chcę też mieć aplikacji! Myśleć o tym, że coś zyskuję wraz z nią, podczas gdy tak serio to tą aplikacją sama jestem zdobywana – i ja, i moje pieniądze. Nie chcę być niewolnikiem systemu kapitalistycznego. Nie chcę być więźniem mieszkania bez ogródka i balkonu. Ulicy bez ciszy i śpiewu ptaków. Ludzi wymęczonych od małego zajęciami i wymogami społecznymi. W tym takich jak ja matek nie wyrabiających z dostosowywaniem się do wymogów wobec nich samych i wobec ich własnych dzieci. Od czego wszyscy tracą nerwy, włosy i dni. I całe lata… Całe, kurwa lata…
Chciałabym żeby moje dzieci nie były zmęczone moimi utyskiwaniami na bałagan i niezrobione lekcje. I żebym ja nie przejmowała się też takimi pierdołami. Żebyśmy po prostu ŻYLI. Tak realnie ŻYLI. Nie dla stopni, tytułów, odznaczeń, medali. Chciałabym żebyśmy sami nie dawali się zniewalać, ale niestety dajemy się. I nasi rodzice nas uczą, jak być posłusznymi, i jak wypełniać swoje obowiązki. Jak służyć innym, i jak innych nabierać, że jesteśmy warci inwestycji.
Marzy mi się świat, w którym nikt nikogo nie nabiera, i z nikogo nie robi inwestycji. W którym obok porzeczek na krzaczkach rośnie życzliwość. I w którym pieniądze nie są do niczego potrzebne.
Jak bardzo trzeba by się cofnąć w tym rozwoju sztuczności, by dotrzeć do tego, co utraciliśmy w gonitwie za rozwojem ludzkości? I jak bardzo prymitywni pozostaliśmy skoro w tak cywilizowanych czasach, nadal są wojny, i cele są tak prymitywne jak za czasów barbarzyńskich?
Tak bardzo bym chciała by zrozumiał ktokolwiek moje powody, dlaczego leżę tutaj, w centrum miasta na tym moim brudnym chodniku. I zdecydowanie nie mam już ochoty, ani sił, na mój codzienny spacerek… Który nie da mi przecież ani ukojenia, ani odpoczynku. Ani nie odświeży moich myśli, tylko je zachmurzy wdychanym doń smogiem…
(Zabawne jest to, że tekst ten posiada lokowanie produktów… Lidl Polska, Biedronka)
Photo by Bianca Lucas on Unsplash