Czy można złapać marzenie w dłonie tak by ono nie prysło?
Ten rok był rokiem moich wielkich strat. Straciłam nadzieję na przeprowadzkę do wymarzonego domu. Straciłam zaufanie do kilku ważnych dla mnie osób. Straciłam tatę… Zrezygnowałam z wielu rzeczy, godząc się już, że nie znajdę na nie miejsca w życiu. Zdałam sobie sprawę, że umiem już idealnie przeżywać straty. Nic tak nie uczy pokory jak kolejne minusiki przy liście pragnień. O dziwo moje marzenia nie obniżają lotów nawet jeśli się ich wyrypie milion pięćset. Nie, ja ciągle kur*a marzę. Tylko to mi dobrze wychodzi. Potrafię w nie-rzeczywistość. Potrafię w niespełnialność mimo dążenia do spełnienia, co utrzymuje marzenia ciągle w tym iluzorycznym świetle. To jak moja osobista fatamorgana, droga do celu, który ciągle się przesuwa, i do którego nie mam sił dojść. Spełnione marzenia przestają być nimi. Stają się jedynie wypełnieniem pięknego planu wraz z oddaleniem tej pięknej wizji, która w dotyku i smaku już nie jest taka sama, co była w urojeniach… Więc idę dalej w ten Nowy Rok, który może w końcu pokaże mi, czy można złapać marzenie w dłonie tak by ono nie prysło…
Pogodzić się ze łzami
Leki zaczęłam brać, gdy przestałam sobie radzić z poczuciem samotności. Chciałam zapanować nad pustką we mnie, i przestać cierpieć z braku bliskości ludzi, na których mi zależało. Zawsze dostosowywałam się do innych – ustępowałam miejsca, zgadzałam się na czyjeś warunki i czyjeś propozycje, nie wczuwając się w samą siebie. W to, czy robię rzeczy zgodnie ze sobą samą, czy spędzam czas tam i z kim chcę, wybieram pracę w moim stylu, a nie w takim, w jakim inni mogą mnie docenić. I tak całe życie. (…)
Ciężar jakim jest życie
Boję się wchodzić na wagę, bo wiem, że ważę za dużo. Każde moje zmartwienie liczy co najmniej dziesięć kilo. Dzisiaj się odważyłam. I myślę, że moja waga nie działa – to niemożliwe, że ważę tylko sześćdziesiąt kilogramów. Chociaż może jeśli stoję bez wdychanego powietrza, wtedy gdy wydycham to, co zalega mi w płucach, może rzeczywiście ważę kilkadziesiąt kilogramów. Wtedy gdy część moich ciężarów unosi się w powietrzu po moim wydechu, wtedy nie ważę ponad stu kilogramów, z których czuję, że się składam, i pod nimi codziennie załamuję. (…)
Nikt nie ma prawa rządzić Twoim życiem
Wyznanie WARIATKI
Kilka lat temu, niedługo po moim rozwodzie, kiedy zostałam ze swoją gromadką dzieci sama, nie dawałam rady połączyć pracy z ich opieką (biedaki spędzały po 10 godzin w przedszkolu i szkole, bo czekały na mnie aż wrócę z pracy). Nie miałam czasu na myślenie, co robić, i wtedy się rozsypałam. Nagle rozwaliły mnie bóle mięśni i stawów. Trafiłam do szpitala reumatologicznego. (…)
CODZIENNIE DAJĘ W SZYJĘ. ANTYDEPRESANTY
Tu Matka Kurva Polka. Codziennie DAJĘ W SZYJĘ ANTYDEPRESANTY, bo spełniłam marzenia polityków rządzących moim krajem i moim ciałem o posiadaniu dzieci. I jest mi z tym źle.
Jest nas takich więcej. W tym smutnym kraju nad Wisłą. W którym każdy coś daje w szyję, żeby nie zacisnąć sobie na niej sznura… (…)
Zawieszę się na tobie jak na drzewie
Tyle razy próbowałam zniknąć całkiem. Chodziłam do ciebie, żeby poczuć, jak bardzo mnie nie chcesz w swoim życiu. A ja nie chcę znać innego. (…)
Zamieniłam ciebie na tabletkę z kwiatów
A więc zamieniłam Ciebie na tabletkę z kwiatów. Mówiłeś: „wszystko jest zastępowalne!” Nie chciałam tego słuchać, i trzymałam się ciebie kurczowo. Ale wyszarpałeś swój rękaw z mojej tonącej ręki, i nie odwróciłeś się już za mną, czy tonę. Długo płynęłam nie wiedząc, gdzie jest brzeg. W końcu trafiłam na moją bezludną wyspę, tu gdzie kiedyś cię zaprosiłam, i na długo zawitałeś. Tylko tutaj nie boję się płakać, ani rozmawiać ze zwierzętami. Tutaj, gdzie nikt mnie nie widzi, mogę śmiało być sobą, i nikt tu nie oceni mojej miłości do pachnącego kwitnącymi jabłoniami powietrza. (…)
Uśmiechem wiązane warkocze
Zaprzyjaźniłam się z moją samotnością, mimo że tak jej nie lubiłam. Kiedyś darłyśmy ze sobą kudły, i wiele razy przez nią płakałam, albo nie odzywałam się do niej, tylko w ciszy zatapiałam swój żal do niej w telewizorze lub książkach. Od jakiegoś czasu lepiej się dogadujemy. (…)