„Odebrany oddech” (fragment pierwszy)

A więc tak… Nie wiem co dalej, ale na razie po będę tutaj odkrywać coś, co ze mnie wyciekło jakiś czas temu. Dziękuję firmie OhStone, tej od dild i jajek yoni z kamieni szlachetnych, za wsparcie projektu – pisania w sieci <3

I po troszku karta za kartą, będę odkrywać to, co dotąd skrywałam przed Wami 🙂

„PROLOG

Jestem podarta. Jak ta książka, która nie powinna powstać. Bo jej zakończenie już nie będzie szczęśliwe, choć tak planowałam. Niczego nie wolno planować. Nawet książek. Zawsze coś może wyskoczyć, co zmieni bieg wydarzeń udowadniając nam, że nie jesteśmy nieomylni. Że sami nie decydujemy o naszym życiu. Że również też coś poza nami wpływa na to, co robimy, kim jesteśmy, dokąd idziemy. A nawet na to, o czym piszemy… My możemy się starać nadać jakiś bieg wydarzeń, ale to nie zawsze wystarczy, żeby to, do czego dążymy, nam wyszło. I najgorsze jest chcieć czegoś mocno, najmocniej, i tego nie otrzymać mimo największych starań.

Ja już wiem, jak to jest. Bardzo dobrze wiem.

Tlę w sobie skrytą nadzieję, że może jeśli w życiu nie spełniły się nasze marzenia, to los sam nas wynagrodzi czymś nawet piękniejszym niż to, na co mieliśmy nadzieję. Czymś, o czego zaistnieniu nawet nie myśleliśmy, że mogłoby być realne. Czasem trzeba spokojnie poczekać na coś, co samo na naszą drogę wejdzie. I nas zaskoczy. Niespodzianki potrafią być piękniejsze od marzeń. I chociaż marzymy o najcudowniejszych obrotach losu, to nadajemy im w naszej wyobraźni zawsze jednak jakiś obraz. A czasem właśnie ten niezdefiniowany kształt naszych marzeń, jest najpiękniejszy. Musimy tylko dać się mu uwieść. I zauważyć, że coś, co nas spotyka, jest najpiękniejszym prezentem od losu.

Tylko ciężko jest w to uwierzyć, kiedy cały czas pokładało się wiarę w coś innego, z czego trzeba rezygnować.

Nie chcemy w życiu błądzić, ale czasem jak zboczymy w jakieś uboczne miejsca, to możemy to potraktować jak przygodę i doświadczenie, które nas w pewien sposób określa. Daje nam negatywną definicję nas samych, czyli charakteryzuje nas poprzez to, czym nie chcemy być, z kim nie chcemy być, i czego nie chcemy robić. I upewnienie się, w którą stronę chcemy iść. Z tych bezdroży. I nakierowanie się na poszukiwanie swojej pozytywnej definicji własnej osoby… Tej, której nie bylibyśmy byli pewni, gdybyśmy nie zeszli z utwardzonej drogi prowadzącej dokądś. Dobrze jest więc czasem zabłądzić. Poznać zakamarki naszego niechcenia, utwierdzające nas w tym, czego pragniemy.

Tak sobie myślę, że może… Może inne zakończenie książki następuje po jej napisaniu… A nawet, że książka nigdy się nie kończy, ani nigdy nigdzie nie zaczyna. Bo ona zasadza się na jakiejś historii, która ma swoją jeszcze wcześniejszą, jak i dalszą historię. I zawsze jest jakiś ciąg dalszy. I ten ciąg dalszy NASTĄPI. Musi nastąpić! A ja się skleję. Na pewno się skleję!”

Glory Hole

Część dalsza nastąpi. Na pewno nastąpi 😉

 

Continue Reading

Ten z listów i zdjęć

Uczę się ciebie z nieostrej jakości zdjęć.
Z ujęć twojego sposobu trzymania dłoni na moim boku.
Także ze słów, które zostały przez ciebie napisane,
którym nie możesz odebrać rzeczywistości trwania,
tak jak naszym splotom szeptów i ciał,
którym nadałeś sens przypadku.
Nie możesz się wyprzeć tego wzroku,
którym mnie obejmowałeś.
Ciągle sobie ciebie zbliżam i oddalam,
starając się przekonać samą siebie,
że sobie tego wszystkiego jedynie nie wyobrażałam.

Uczę się twoich dawnych zwrotów i dawnych spojrzeń,
bym kiedyś się nie pomyliła, że twój głos i wzrok
należy do mnie, jeśli się na nie natknę gdzieś po drodze,
gdy znów przypadkiem potrącę ciebie przechodząc obok
na moich wiecznie chwiejących się nogach,
szukających powodu dla rąk,
by się ciebie chwycić w locie dotknięć.
I nie upaść z hukiem o ziemię.

Muszę nauczyć się odróżniać ciebie – tego ze zdjęć i z listów,
od tego, który z nich wyszedł i nigdy już do nich nie wrócił.

 

Photo by Alexander Grey on Unsplash

 

 

Continue Reading

Nikt nie ma prawa rządzić Twoim życiem

Trochę miałam czasu na refleksję nad tym, czy warto być szczerym i wykładać siebie na tacy innym – nie, nie warto. Ludzie nas wtedy obszczają i wyśmieją. Ale ja nie robię żadnych rzeczy dlatego, że „warto”. To co robię, a także piszę, jest z potrzeby serca. To czego teraz bardzo chcę teraz, to pozbyć się lęków i braku zaufania do ludzi, bo trochę mnie życie zorało podłymi istotami, o których nikt by z zewnątrz nie pomyślał, że mogą niszczyć innych.
Kobiety, jeśli czujecie się zaszczute w swoich związkach, jeśli czujecie, że straciłyście swoją wartość, jeśli ktoś Wami i Waszym życiem rządzi, jeśli decyzja co do tego, gdzie mieszkacie, pracujecie, z kim się przyjaźnicie i spotykacie, ile macie dzieci i ile godzin możecie z nimi spędzać, nie należy w ogóle do Was, to znaczy, że oddałyście swoje życie komuś, kto na nie nie zasługuje – komuś kto traktuje je jak swoją własność. Jest takich kobiet wiele, i najcześciej tracą swoje siły po porodach, gdy osłabione nimi i bez sił na chodzenie do pracy, stają się na jakiś czas zależne. I często z tej zależności już nie potrafią wyjść… Sił dziewczyny życzę, i wsparcia w innych. I umiejętności wyplątywania się z sieci zależności. Nie musicie być z kimś, żeby być wartościowe. Nie musicie też dużo zarabiać by mieć wartość. To bzdury. Samotne matki mają nieocenioną wartość. I nikt ich wartości zaprzeczyć nie może – bo robią za dwoje, albo i za miliony. Bo dbają o życie kolejnych ludzi oddając swoje własne. A życie ludzkie ma najwyższą wartość – i tylko osobami, które cenią nasze życia, warto się otaczać. Innych należy z niego usuwać.
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i niemowlę
Continue Reading

Nie znasz dnia ani godziny

Byłam dzisiaj na plaży z moją pieciomiesięczną suczką. Ta szalała, aż nagle jakiś olbrzymi pies, którego z racji wzrostu można pomylić z koniem, zaczął ją gonić. Dobiegła do moich kolan, w których się schowała. Pies-koń czekał aż ta zejdzie ze mnie żeby dalej ją gonić. Nagle poczułam coś ciepłego na plecach. Pomyślałam, że mnie zaczął lizać po bluzce. Ale to byłoby zbyt piękne zakończenie popołudnia.
Nie znasz dnia ani godziny kiedy jakiś pies ciebie obsika… Albo koń, bo wciąż nie wierzę, że pies może mieścić tyle moczu w swoim brzuchu, ile znalazło się na moich plecach.
Continue Reading

Ostatni list

Nauczyłeś mnie jeździć na rowerze. I czytać. I grać w makao. Rozróżniać dobro od zła. Nauczyłeś mnie zagryzać zęby, gdy jest ciężko. Robić więcej niż mam siły.

Pokazałeś mi Lodyn, Wiedeń, Sztokolm i nasz polski Hel. Zaraziłeś pasją poznawania świata, nauczyłeś chodzić godzinami bez narzekania na ból nóg. Albo może bardziej nie zwracania na niego uwagi. Dzięki Tobie umiem dochodzić do najdalszych celów, które bez ciebie wydawałyby mi się nie do osiągnięcia. Tłumaczyłeś jak nie dawać się ponosić emocjom, a ich zawsze miałam w nadmiarze. Wiem więc w jaki sposób wciągać powietrze, gdy chcę wypuścić za dużo słów na wiatr. I jak zaciskać pięści, zamiast bić nimi w jakieś zamknięte dla mnie drzwi.

Tyle mnie nauczyłeś Tato, ale tego jednego nie dałeś rady. Jak żyć gdy Ciebie już nie ma, i jak wierzyć, że warto, skoro to Ty pokazałeś mi sens życia.

Mam nadzieję, że odwiedzisz mnie czasem w snach, i nigdy nie opuścisz moich myśli. Pozostniesz na zawsze moją tęsknotą za bitą śmietaną na Monciaku – którą zawsze zajadałam, gdy ty pijąc kawę poprawiałeś swoje prace.

Nikt tak jak Ty nie umiał chodzić po chodniku zarazem bujając w obłokach. Teraz jest ci może wygodniej tam wysoko, bez konieczności wracania na Ziemię… Bo ona, jak sam mi mówiłeś, wcale nie jest taka fajna. Miałeś na to całe mnóstwo dowodów na wykresach, którymi rysowałeś rzeczywistość.

Zawsze spełniałeś swoje obowiązki do końca i tym razem powiedziałeś idąc na wykłady, że jesteś bardzo zmęczony, ale odpoczniesz później. Tylko kto się spodziewał, że wiecznym odpoczynkiem? Zaskoczyłeś nas Tato.

***

Czy obliczyłeś rachunkiem prawdopodobieństwa swoje odejście? Czy oszacowałeś czas i miejsce, i zmieściłeś się pomiędzy wykładami a winem z przyjacielem? Czy to był kolejny z Twoich ostrych żartów? Miałeś zawsze cięty humor, ale że aż tak…

Nawet jeśli nie dałam Ci sama powodów do dumy, ja byłam zawsze z Ciebie dumna. I dumna z Ciebie na zawsze pozostanę. Aż po wieki wieków. Amen.

Continue Reading

Wyznanie WARIATKI

Kilka lat temu, niedługo po moim rozwodzie, kiedy zostałam ze swoją gromadką dzieci sama, nie dawałam rady połączyć pracy z ich opieką (biedaki spędzały po 10 godzin w przedszkolu i szkole, bo czekały na mnie aż wrócę z pracy). Nie miałam czasu na myślenie, co robić, i wtedy się rozsypałam.  Nagle rozwaliły mnie bóle mięśni i stawów. Trafiłam do szpitala reumatologicznego. (…)

Continue Reading

Pragnienie

Ależ mam ochotę zrobić sobie test ciążowy! Bo nigdy takiego nie robiłam. Jedynie badaniami z krwi i usg potwierdzałam swoje ciąże. Zazdroszczę dziewczynom, które wstawiają zdjęcia testu na fb, że mimo pewności, że w ciąży nie jestem, pragnę przeżyć podobne emocje co laski czekające na wynik testu z bijącym sercem.
Czy ktoś poza mną ma podobne zachcianki…? A może powinnam utworzyć wydarzenie: „zbiorowy test ciążowy on line” i wszystkie razem pójdziemy na siku z plastikowym patyczkiem?
Continue Reading

W imię mojego PSA

Mam 40 lat, a nie osiągnęłam dotąd niczego. I na nic już nie liczę. Pamiętam jak to było być traktowanym z szacunkiem. Gdy zaraz po tak zwanych „dobrych studiach” zdobyłam pierwszą tak zwaną dobrą pracę, w której chcąc być traktowana poważnie, starałam się postarzeć mocnym makijażem i strojem – obcasy, garsonki, kok i czerwona szminka. Pamiętam, jak bardzo byłam naiwna, że w tym świecie kreacji znajdę szczęście. (…)

Continue Reading