Nie, nie jestem kurwą. I nie znoszę być tak nazywana. I nie, nie lubię być też nazywana Matką Polką. Ani nie lubię przeklinać. Nie umiem być idealną mamą. Nie umiem udawać, że jestem silna, że jestem dobrze zorganizowana, że jestem poukładana, że mam plan na wszystko. Że umiem dobrze gotować, pięknie sprzątać, i że wszystko u mnie chodzi jak w zegarku. Nie umiem udawać też tego wszystkiego, choć mogłabym. Ale nie umiem kłamać. Więc próbuję stworzyć inną możliwość dla matek. Żeby były sobą. Żeby czerpały radość ze swojej niedoskonałości. Bo niedoskonała matka też jest świetną matką. Bo jedno jest najważniejsze: że kocha… Że kocha nad życie swoje dzieci. I cała reszta jest mało ważna. A że dla innych jednak jest ważna, to pękam i dlatego jęczę właśnie: „Kurwa”. I jak ktoś mnie nazywa „Matka Polka”, to naprawdę nie chcę tego słyszeć. Ja jestem mamą, tak urodziłam moje dzieci. Ale ja nie spełniam wymogów Matek Polek. I nie chcę ich spełniać. Ja chcę być też sobą. I chcę po swojemu wychowywać dzieci. Kierując się nie zasadami żelaznymi, a moimi. Opierającymi się na jednej głównej zasadzie: miłości. I wygląda to może desperacko, ale też może śmiesznie. I ja chcę nie cierpiętniczo przejść przez macierzyństwo, ale radośnie. Nawet jeśli z bałaganem myśli i rzeczy. To na przekór temu bałaganowi szczęśliwa. Mimo wszystkiemu i wbrew wszystkim, którzy tego nie rozumieją 😉