Pomyślałam, że już nie będę smęcić dzieciakom o nauce, już starczy przy tym trybie online, które co chwilę zarządza szkoła. Już się pogodziłam, że i tak są zawsze zajęte zupełnie czym innym niż lekcje. Zmieniłam taktykę wychowania, będę ich uczyć chociaż życia w społeczeństwie, od którego się odzwyczajamy.
– Kornelka, to jak chcesz żeby wyglądały twoje urodziny? Robimy w domu, czy gdzieś na mieście?
Wpatrzona w komputer rusza sobie rękoma w rytm piosenki.
– No Kornelia, trzeba zaplanować, kogo zaprosić, kiedy, i co przygotować. Halo! Słuchasz mnie? – wreszcie oderwała wzrok od monitora z widocznym rozdrażnieniem.
– Mamo, przeszkadzasz mi! Uczę się teraz języka migowego.
Dociera do mnie, że mam naprawdę przyziemne problemy, że ona jeszcze bardziej w tym społeczeństwie się odnajdzie, nie będąc zapatrzona w wydarzenia dotyczące jej osoby, tylko starając się zrozumieć innych, choćby głuchoniemych. Tymczasem z kuchni dociera okrzyk drugiego dziecka, które wcześniej już krzyczało, ale starałam się to ignorować, bo staram się wprowadzać zasadę, że jak coś ode mnie chcą, to niech do mnie przychodzą. (Nie polecam tej zasady, bo kończy się to raczej katastrofą.)
– Dobra, mamo, to wsadzam talerz z łyżką do mikrofali, skoro mi nie odpowiadasz, czy można!
Chyba jednak wychowanie należy zacząć od szkolenia BHP…
Photo by Kelly Sikkema on Unsplash