Poranki dni roboczych stanowią parodię treningów sportowych. Szybkościowe ubieranie spodni, wyścigi do łazienki, pokrzykiwanie, pospieszanie, popychanie, wyrywanie sobie drożdżówek, popijanie gorącej kawy/herbaty/mleka. Krzyczę z kuchni:
– Kornelia! Chcesz herbatę do szkoły?
– Nie! – odkrzykuje z przestworzy przedpokoju.
– Albo tak! Tak, tak!
– Wbiega do kuchni nakładając czapkę i wyrywa mi termos. Biegnie do drzwi. I zawraca do mnie. Oddaje mi go z powrotem.
– Jednak nie!!! Lecę! Paaaa!
No, ZDECYDOWANIE to ona ma po mnie!
Photo by Lotte Meijer on Unsplash