Od kilku lat zmagam się z bólem, i wiele razy słyszałam od różnych lekarzy, że może powinnam brać atydepresanty, bo miałam bardzo duży poziom kortyzolu po różnych traumatycznych tam historiach. I mimo, że wiem, że radzą mi to w dobrej wierze, gdy tak ciągle się słyszy, że ma się iść do psychiatry, to odechciewa się przyznawania do bólu i słabości. Szczególnie, że spróbowałam już niejednych antydepresantów, i na razie poza tyciem i sennością nie widziałam za wiele skutków, no może poza jszcze lekką olewką na to, co wokół. Kryję więc łzy, nie stękam, gdy boli noga, ręka, kręgosłup. Wstaję z łóżka, gdy nie mam sił wstawać. Robię zakupy/lekcje z dziećmi/wychodzę na spacer z psem/sprzątam chałupę/i pracuję. Żeby tylko inni nie poznali, że coś nie halo. (…)