Gdy rano ogarnę rzeczywistość, zrobię śniadanie dzieciakom, włączę im laptopy, zagonię do nich, albo postawię je koło ich łóżek, żeby mogły uczestniczyć w lekcjach online chociażby na leżąco; gdy posprzątam chałupę na tyle, by mieć chociaż przejście do kuchni i łazienki, lubię zasiąść z kawą przy pralce. (…)
Niedonoszone marzenia
„Jej rozpacz była krzykliwa, a krzyk rozpaczliwy. Po każdym cicho krzyczącym słowie łapała głośno i łapczywie oddech, jakby mogło go jej zabraknąć. Jakby miało się skończyć jej powietrze nie dając jej dokończyć połamanego w swej niepewności zdania. Pragnęła wypowiedzieć to co niewypowiedziane, a bolące, uwięzione gdzieś w klatce piersiowej pomiędzy drugim a trzecim żebrem. Tylko nie miała sił. Konała krztusząc się swoją niewypowiadalną prawdą. Niedokończonymi życzeniami spełnienia marzeń właściwych każdej kobiecie. Niedonoszonym do celu pragnieniem szczęścia. Spłukanym jej własną krwią i łzami. Niedonoszoną ciążą… „
(Fragment „Nieistniejącej Książki”)