Niektórych doprowadza do pasji panika związana z koronawirusem. Wkurzają się, że wszędzie tylko te newsy o tym wirusie, że nie ma miejsc, gdzie można pójść spokojnie, bo wszystko już prawie pozamykane, a w sklepach brakuje produktów. Ale może jednak wypada być teraz nieco bardziej wyrozumiałym, a także przezornym. Czy to nie jest ten właśnie moment? Dla mnie te osoby, które totalnie bagatelizują problem z nowym wirusem są podobne do antyszczepionkowców, którzy nie znajdują racjonalnych przesłanek w tym, by się chronić przed groźnymi chorobami.
Zbyt racjonalni ludzie mogą skończyć tak jak mały chłopiec (na zdjęciu) w filmie Dekalog I (reż. Krzysztof Kieślowski), którego tata w sposób naukowy obliczył mu, kiedy może jeździć na łyżwach po lodzie, bo wtedy „na pewno” ten lód się pod nim nie zawali. NIC NIE MA NA PEWNO. I NICZEGO W ŻYCIU DO KOŃCA NIE PRZEWIDZISZ. ANI NICZEGO NIE OBLICZYSZ NA 100 %.
Sama staram się śmiać z zakupów, czy z utknięcia w domu, czy z robienia nalewek powyżej 60%, żeby wybić bakterie mocnym alkoholem. Bo w ogóle zawsze się śmieję ze wszystkiego co sprawia problemy i ból różnego rodzaju. To jest naturalny proces obronny, żeby nie oszaleć pod wpływem stresu, czyli właśnie nie „spanikować” za bardzo na przykład. Poprzez śmiech wytwarzamy serotoninę, nawet jeśli czymś się bardzo martwimy. I szczerze wcale mi nie do śmiechu, tylko staram się uśmiechać MIMO WSZYSTKO. Trzeba racjonalnie spojrzeć na to co się dzieje, i co może nas dotknąć oraz naszych bliskich, ale nie tylko patrząc na liczny, bo one też kłamią… Bo ile osób chociażby wcale nie jest zdiagnozowanych mimo, że ma wirusa i jest tylko nosicielem. I jeśli mamy rozum i sumienie to powinniśmy przestrzegać pewnych zasad, które będą świadczyć o tym, że nie jesteśmy skończonymi idiotami i egoistami. Także pośmiać się można, ale nie narażać siebie ani bliskich na zarażenie. Polacy często łamią reguły, i robią to zazwyczaj po kryjomu i w sposób perfidny. Myślą zazwyczaj o sobie, oraz o swoim wizerunku: oby wyjść na twardziela, który się niczego nie boi. Często jak się źle czują i tak wyjdą na przykład do sklepu, bo nie przejmują się innymi. Zarażaliśmy się jednak dotąd mniejszym syfem, łatwiej uleczalnym, i mniej zarażalnym. Teraz gdy przychodzi do nas coś na obraz „Dżumy” powinniśmy porzucić schemat wiecznie kombinującego jak się nie poddać jakimś narzuconym obostrzeniom, Polaka. Powstrzymajmy się od zabawy, żeby za rok nie zorientować się, że kilku osób z naszej imprezy brakuje… Bądźmy odpowiedzialni, nie igrajmy z losem. A jak naciskają na Was znajomi, albo nawet rodzina, byście olali te całe procedury, to nie bójcie się im powiedzieć NIE. A jak to nie pomoże, to dobitniej, żeby do nich dotarło: PIERDOLCIE SIĘ. Wtedy na pewno się odpierdolą. Ja wiem, ciężko się wychodzi ze schematów. Ale pomyślcie: czy chcecie mieć całe życie wyrzuty sumienia, że pomagaliście w rozprzestrzenianiu się wirusa, który może być śmiertelny dla tych, których odporność jest niska, bądź zerowa? Czy też wolicie poczuć, że zrobiliście wszystko co można, by zapobiec tragedii zbiorowej? Nie wstydźcie się bać! Ale nie zabijajcie strachu przez wypieranie jego. Tak jak to robią na przykład Ci studenci śpiewający radośnie: „Korona chuja zrobi nam” z Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie i pewnie wielu innych, którzy teraz się nudzą, i myślą, że to świetny okres na zabawę. Koronaferie… (filmik po moim wpisie został usunięty dla szerszej publiczności https://www.facebook.com/watch/?v=140903427266661).
Myślę, że nie jedna z tych osób ma wyrzuty sumienia, ale się wstydzi tego przed innymi. Bo każdy chce udawać twardego. PRZESTAŃMY SIĘ WSTYDZIĆ, ŻE JESTEŚMY SŁABI! Tak, jesteśmy tylko ludźmi, chorobliwymi i śmiertelnymi istotami. I żaden z twardzieli, który nabija się z koronawirusa niemalże ocierając się o siebie, NIE JEST BOHATEREM! Bo co to za bohaterstwo śmiać się ze śmierci! Tak samo popisał się Rudy Gobert – gwiazda Utah Jazz, ostentacyjnie dotykając mikrofonów, a potem rzeczy swoich kolegów w szatni przez co nie tylko sam się zaraził, ale też swojego kolegę Donovan Mitchell.
Walczyć z chorobą poświęcając na to swoje dobra (zarobki/przyjemności/różne plany) to już pewnego rodzaju bohaterstwo. Pomagać innym się uchronić przed nią, tym bardziej. Rozróżnijmy to. I bądźmy rozsądni. Przestańmy zgrywać cwaniaków. I tak mamy przejebane bo brakuje nam lekarzy i sprzętu w szpitalach. Po co pogarszać tę sytuację? Więc mydła używajmy jakbyśmy mieli zaburzenia obsesyjne, maseczki zakładajmy nawet jeśli wyglądamy w nich jak debile, i róbmy zapasy żywności i środków czystości jak chorzy na nerwicę lękową. I nie spotykajmy się z innymi jak nie musimy, nawet jeśli wychodzimy tym samym na panikarzy. I dobrze! Przynajmniej przeżyjemy. Nawet jeśli jako wariaci… 😉