Czy byłbyś tak miły, żeby pomóc mi zawiązać szalik przed wyjściem? Bo zamarzły mi palce, a na dworze jeszcze zimniej niż w Twoim domu. Leżę już długo w kurtce i butach, gotowa do drogi. Tylko naprawdę nie mogę wciąż wstać. Bo tak ciężko podnosi się ciało, gdy ma się przebite serce. (…)
Nie nabiorę się już na fatamorganę
Zawsze nabierałam się na piękno, które tkwi w tym, co smutne. Jak ćma do tego ciągnęłam, myśląc, że droga do szczęścia wiedzie przez katusze, i że o nie trzeba nieustannie walczyć, ścigać się po nie. Utożsamiałam szczęście z brakiem tchu, zamiast ze spokojnym oddechem.
Czemu myli mi się cierpienie i wieczna tęsknota z miłością? Czemu rozpoznaję miłość tam, gdzie jest niedostępność i odpychanie? I czemu w nieskończoność potrafię walczyć o to, CO MI SIĘ WYDAJE ŻE MOGŁOBY BYĆ, ZAMIAST O TO, CO JEST? (…)