Uwielbiam w tym teledysku prostotę opowieści. Fabuła jej nie wykracza poza twarz kobiety.
Historia wymalowana smutkiem powielonym łzami, przedłużonym rozmazanym tuszem, podkreślonym spuchniętymi powiekami i popękanymi ustami.
Nie potrzebna jest tu żadna sceneria, i żadna inna opowieść poza tą wyrytą w rysach piosenkarki. Jest piękna i wciągająca, jak to bywa ze smutkiem i bólem.
Słowa piosenki zaprzeczają uczuciom piosenkarki. Doznania hamowane są tonem głosu, a jednak nie udaje się ich powstrzymać ani zakryć żadnym kłamstwem.