Nauczanie zdalne

– Mamo, na ile procent będziemy mieli lekcje online od środy?

– Na 90%, skoro już każą Wam szykować laptopy.

– Z ilu?

– No ze 100… A Ty myślałaś, że z ilu, ze 120?

– No na przykład.

Moje dziecko nie żartowało…

O Jezusie… Gdy sobie przypominam pokątne oglądanie youtuba i tiktoków w czasie lekcji zamiast skupienie na tym co mówi nauczyciel. I to odrabianie za moje dziecięta lekcji, bo przestawały czuć, że to jest realny obowiązek. I te codzienne maile od nauczycieli, przekonanych chyba, że mają do czynienia ze studentami uczelni wyższych, a nie pierwszych klas podstawówki, które musiałam tłumaczyć moim na najbardziej przystępny język, to dostaję drgawek. I nie, nie z podniecenia. A z przerażenia, że znów czeka mnie to samo.  Bo życie wirtualne to życie udawane. To poza, oczy utkwione w ekranie, ale wpatrzone nie w mówiącego, a w inne strony otworzone w poszukiwaniu lepszej rozrywki. Nie widzę świetlanej przyszłości edukacyjnej moich dzieciąt, szczególnie jeśli ta edukacja ma być online. No nie widzę. W 200 procentach – nie widzę.

Photo by Thomas Park on Unsplash

 

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.