Ta co nic wiedzieć nie powinna. CNOTLIWA NIEWIASTA

Tu niewiasta, ta co nic nie wie (albo wiedzieć nie powinna), która jako istota płci pięknej, powinna podlegać mężczyznom, tym którzy wiedzieć wszystko powinni, i wszystko móc, i o wszystkim decydować. Za siebie, za swoją kobietę, i za swoje dzieci. Bo dzieci i kobiety głosu nie mają. Mieć nie powinny. Rola społeczna niewiasty sprowadzać powinna się do bycia matki. Matki, kurwa, Polki, oczywiście. Dbającej o dzieci i męża. Zapominającej o samej sobie dla innych. (…)

Chciałabym, żeby każdy obejrzał film „Mustang” https://www.youtube.com/watch?v=dLGClZ5dQgE, żeby spojrzeć na analogiczną do naszej sytuację kobiet w muzułmańskich krajach, w których każe się podlegać mężczyznom. Gdzie cnoty niewieście są wpajane dziewczynkom od najmłodszych lat, uczy się je prowadzić dom i dogadzać innym. Gdzie kobiety stają się jedynie funkcją, a przestają być człowiekiem. Funkcją poddańczą. Gdzie zapomina się o ich dobru, rozwoju i szczęściu. Film ten pomaga zrozumieć, że jedynie zastraszone dziewczyny wytrzymują w reżimie, a reszta albo ucieka, albo popełnia samobójstwo. CZY WY NAPRAWDĘ CHCECIE, ŻEBYŚMY PRZESTAŁY COŚ ZNACZYĆ W IMIĘ WASZYCH ZASAD? MÓWIĘ DO WAS, RZĄDZĄCY. DO WAS – TYRANI. Bo ja widzę jeszcze jedno wyjście z tragicznej sytuacji: OBALIĆ RZĄD. POZBAWIĆ KATA NARZĘDZI ZBRODNI.

Pochodzę z rodziny profesorskiej, i nie mówię tego po to, żeby podkreślać swoją wartość. NIE, bo wiem, że to wcale o niej nie stanowi! Mówię to tylko po to, by być wysłuchaną przez tych, którzy podkreślają jak bardzo są INTELEKTUALNIE ROZWINIĘCI. To oni twierdza, że bunt wobec CNÓT NIEWIEŚCICH świadczy o braku wykształcenia, sugerując, że jesteśmy zdeprawowani, i oddaleni od moralności, a zarazem głupi. Sama jestem filozofem i etykiem z wykształcenia i staram się wedle podstawowych zasad etycznych żyć, i wpajać je innym: w inny sposób niż dawny, bo żyjemy w świecie nowoczesnym. Uważam, że w tym świecie należy używać języka nowoczesnego, a nie cofać się do starodawnych pojęć by podkreślać swoją arogancję wobec innych poprzez stosowanie pojęć nieużywanych, zamierzchłych, a więc nieznanych. A sprawy wiary i religii uważam za rzeczy bardzo osobiste, i tak jak z tego, kogo kocham i czy kocham, nie zamierzam się spowiadać, tak samo i z tego w kogo, i czy w coś wierzę. Opowiadanie o swojej wierze w sposób ostentacyjny traktuję jak onanizowanie się w miejscu publicznym. No co najwyżej inni też chcą na ten temat rozmawiać, to wtedy tak jak w seksie, czyli w intymnym zbliżeniu – można sobie śmiało opowiadać najskrytsze na ten temat fantazje. Jednak indoktrynowanie innych wiarą uważam za lubieżne obcieranie się intymnymi częściami swojej osoby o innych. Seksedukacja, która jest obecnie na celowniku rządzących, też nie powinna być ostentacyjnym zachęceniem innych do nieprawości, a jedynie poszerzeniem wiedzy na różne tematy, też te najtrudniejsze. Seksedukacja ma dotykać trudnych tematów, tak żeby się ich nie bać, i by BYĆ ŚWIADOMYM – swojego ciała, swoich reakcji, swoich potrzeb, ale ona nie ma na celu rozbudzania seksualnego, tylko omówienia spraw nam bardzo bliskich, ale przede wszystkim relacji z innymi, czegoś, dzięki czemu żyjemy w społeczeństwie jako jednostki społeczne, które – nie zapominajmy – rozmnażają się poprzez drogę płciową, a więc żyją dzięki seksowi.

Seksedukacja powinna poszerzać naszą wiedzę, tak samo jak i religia w szkołach powinna być bardziej religioznawstwem niż indoktrynacją wiary: nauką o różnych religiach, pogłębieniem wiedzy o różnych rodzajach wyznań i praktyk, a nie zawężeniem do jakichś określonych prawd wiary, których nie zrozumie się nigdy do końca jeśli się nie poszerzy horyzontów. Ani wierzyć w coś się nie powinno nieświadomie, ani wychodzić za mąż bez własnej chęci, ani uprawiać seksu bez świadomej zgody – wszystkie te sprawy są intymne i powinniśmy zawsze wiedzieć na co się piszemy. I w cokolwiek wierzymy, z kimkolwiek postanawiamy być, trzeba wiedzieć dlaczego chcemy z kimś tworzyć więź – głęboką, czy płytką, i rozumieć, dlaczego nie chcemy większego zaangażowania, albo dlaczego obsesyjnie na czymś nam zależy. Seksuologia jest bowiem spleciona ściśle z psychologią, i nie wolno seksedukacji sprowadzać do nic nieznaczących rozmów o  wyuzdanym seksie, bo to jest zupełne zakrzywienie obrazu. Rozmowy o cnotach niewieścich w zakamuflowany sposób dowodzą, że tylko intelektualiści rozumieją na czym one polegają. Jest to manipulacja w białych rękawiczkach. Święty Tomasza z Akwinu na przykład też traktował kobiety jako naczynia na dzieci. A KOBIETY NIE SĄ NACZYNIAMI NA SPERMĘ. KOBIETY NIE SĄ INKUBATORAMI. KOBIETY NIE SĄ PRZEDMIOTAMI. Przytoczę tu kilka cytatów na temat w jaki kiedyś traktowało chrześcijaństwo kobiety, żeby poszerzyć nasz zakres wiedzy, i żeby zrozumieć co to znaczy, że nie chcemy wracać do średniowiecza. I każdy, nie tylko kurwa wielce wykształcony minister czy profesor, przyzna, że są to bzdury, jak wiele innych prawd kiedyś głoszonych. Bo czasy się zmieniają, ludzie powinni mądrzeć z czasem, wyciągać mądre wnioski, szukać prawd uniwersalnych, doskonalić się, i pchać kuluturę i społeczeństwo do przodu, a nie do tyłu.

„Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów.” (św. Tomasz z Akwinu)

„Kobiety są przeznaczone głównie do zaspokajania żądzy mężczyzn.” (Jan Chryzostom, 349-407, gr.)

„Kobieta jest istotą pośrednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyznie.” (św. Augustyn 354-430 – jeden z najznakomitszych ojców Kościoła)

„Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości wykorzystania do prac domowych” (św. Tomasz z Akwinu, mędrzec Kościoła, 1225-1275)

„Kobieta winna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga.” (Ambroży, mędrzec Kościoła, 339-397)

„Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj, to diabeł! Ona jest swoistym piekłem!” (Papież Pius II, 1405-1464)

„Kobiety ze swej natury są przeznaczone do wspólnych uciech.” (Kapokrates, założyciel klasztoru)

„Kobiety są błędem natury… z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu… są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny… Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest mężczyzna.” (św. Tomasz z Akwinu)

Nie będzie nikt mi wmawiał ani kim mam być, ani jak mam się ubierać, ani jak mam się zachowywać. Jest jedna podstawowa zasada moralna na świecie, którą propaguję: NALEŻY TAK SIĘ ZACHOWYWAĆ, JAKBYŚMY SAMI CHCIELI BY INNI SIĘ ZACHOWYWALI W STOSUNKU DO NAS. Nie drwić  z innych, nie szydzić, nie stawiać się wyżej ponad innych, pomagać innym, rozwijać się i swoje talenty, starać się być za wszelką cenę spełnionym, zdrowym i szczęśliwym, bo bez tego sprawiamy innym smutek, zaczynami być przepełnieni goryczą i umieramy wewnętrznie. Co może nas prowadzić do śmierci prawdziwej, zewnętrznej.

Jeśli ktoś nas przytłacza, rządzi nami bez naszej zgody, chce decydować za nas za wszystko co nas dotyczy; jeśli czujemy, że tracimy głos, przestajemy być ważni – to albo jak w tym filmie „Mustang” popełniamy samobójstwo, co czasem nie jest samym aktem, czasem  po prostu nasze ciało samo nas doprowadza do skraju rozpaczy, do depresji, chorób somatycznych, które wynikają z tłumionych emocji. Albo uciekamy do innego świata. Albo też WYBUCHAMY i zabijamy przyczynę naszego fatalnego samopoczucia.

CZYM BYŁ STRAJK KOBIET? Czy to był akt desperacji? Tak! Czy to był akt głupoty pokazujący degrendoladę społeczną? NIE! TO BYŁ KRZYK ROZPACZY! Każde jedno przekleństwo, każdy plakat, każde trąbnięcie każdego z tysięcy aut podczas tego strajku, był aktem solidarności ludzi, którzy czują, że są w niewoli, i starają się z niej wydostać.

Łatwo zawsze dawałam sobą rządzić, nigdy nie byłam pewna siebie, wystarczająco mądra by czuć się wartościowa. Ale w końcu wybuchłam. Eksploduję za każdym razem, gdy ktoś narusza moje granice, bo kiedyś ich nie umiałam wytyczyć. A teraz wytyczam je głośno. Krzyczę i przeklinam gdy ktoś chce je znów pogwałcić, mimo że nigdy nie lubiłam przeklinać. Tak robią osoby, które zaznały przemocy. Tak robią osoby, które były gwałcone. Również emocjonalnie. A my wszyscy zaznajemy przemocy psychicznej od nami rządzących, bo po cichu z nas drwią, i odbierają nam wolność kawałek po kawałku. Na szczęście mamy jeszcze prawo głosu. I prawo krzyku.

Rządzący udają często religijnych, bo dzięki religii zdobywają tłumy dających się zastraszyć, często dobrych ludzi. Nie nazywam ich głupimi, ale naiwnymi. Trzeba otworzyć tym ludziom oczy. I jeszcze jedno: trzeba dać innym wierzyć w co chcą, kochać kogo chcą, nie drwić z czyjejś wiary. Żeby nie czuli, że jak zrezygnują z tego rządu, to będą musiały zacząć wierzyć w coś co kto inny im narzuci, albo zostać ateistami. Myślę, że dlatego ta Polska wciąż walczy – bo Polacy są narodem wierzącym, a rządzący często onanizują się tą naszą naiwnością, czerpią przyjemność z możnowładztwa, i sprawia im przyjemność robienia nam krzywdy pod ich pobożną sutanną, pod którą kryje się tak naprawdę zło. Ale nikt nie będzie nam wmawiał cnót niewieścich, bo takie właśnie pseudointelektualne wywody doprowadzą do upadku wolności, do odebrania nam naszej godności przez bzdurne wmawianie nam naszej niewiedzy. Każdy powinien zachowywać się moralnie, ale przede wszystkim ci, którzy o tych cnotach prawią. A im daleko jest do dobra. I daleko do prawdy.

Buntujcie się jak ja się buntuję. I niech was nie stresuje powoływanie się na słowa jakiegoś tam „profesora”. Błagam, profesor też człowiek jak każdy inny. Nie poniżajmy innych, ale nie dawajmy się innym poniżać tym bardziej! Każdy z nas mógłby być profesorem,  a  robienie zasłony dymnej z intelektualizmu rządzących i ich doradców jest tak żałosne, że naprawdę jest to godne jedynie politowania, a nie szacunku!

Strajk kobiet to wynik stosowanej wobec narodu przemocy. W przemocy psychicznej to bardzo typowe, że ci, nad którymi znęcał się latami oprawca, w końcu sami stają się katem. A ten rząd zasłużył na szafot. Uwierzcie szczególnie wy, którzy wierzycie w Boga: nikt kto kocha Boga nie traktuje innych jak narzędzie do spełniania własnych celów i marzeń. Przestańcie kłaniać się tym bożkom, bo nasz kraj zmierza do średniowiecza. Nie pozwalajmy na to, krzyczmy o wolność! Nawet jeśli wygląda to na akt desperacji, to przyznajmy, że inaczej nie uwolnimy się z rąk oprawców. Oni muszą pojąć, że nie jesteśmy tak głupi jak chcą byśmy się poczuli. Nie brońmy ich, bo to oznaka syndromu sztokholmskiego. Bo broniąc ich bronimy naszych własnych oprawców, tylko dlatego, że z dobroci serca zauważamy jakiekolwiek dobre cechy tych manipulatorów.

Pragnę końca tej szarpaniny. Pragnę przestać czuć się poniżana. Pragnę przestać być dla nich tylko matką, kurwa, Polką. JA NIE JESTEM TYLKO MATKĄ. I nie tylko kobietą. JA JESTEM CZŁOWIEKIEM. I MAM PRAWO DO GODNOŚCI. JAK KAŻDY INNY CZŁOWIEK. KURWA. AMEN.

(przedostatnie słowo dla podkreślenia buntu, ostatnie dla podkreślenia powagi)

Photo by Rafał Szczawiński on Unsplash

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.