„Pigwa 2017”

Czemu „Pigwa 2017” przetrwała w słoiku do dzisiaj? Czemu mogę ją dodawać do herbaty, albo jeść łyżeczką i nie czuję, że już się do niczego nie nadaje? Mimo że ma już tyle lat. Czemu smakuje tak dobrze, rozpływa się w ustach i wyraźnie czuję jej słodko-kwaśne nuty?

Czy gdybym zamknęła nas w słoiku, też byśmy nadal tak samo smakowali? Czy umielibyśmy ze sobą wytrzymać tyle czasu w zamknięciu? Czy nasze słodko-kwaśne nuty zamieniłyby się w gorycz? Zgniły, spleśniały, albo zostały zjedzone przez robaki? Nie chciałeś być zawekowany, więc zostałam sama w otwartym słoiku, i czuję jak zamieniam się w pył. Mój miąższ usechł, a ja nie mam sił na domknięcie słoiczka, by nie ulegać dalszemu rozkładowi. Nie dopuszczam też żadnego innego dodatku poza tobą, a wiem, że ty wolisz wylądować w słoiku o piękniejszych kształtach, i zmieszać się z bardziej wysublimowanym smakiem. Pozostało mi więc wąchać powietrze w tęsknocie za twoim zapachem, i pogodzić się z rozkładem moich składników. I nabierać czasem na łyżeczkę „Pigwę 2017” na potwierdzenie, że i my mogliśmy przetrwać. Że i my mogliśmy do tej pory cieszyć zmysły.

 

Photo by Jojo Yuen (sharemyfoodd) on Unsp

Continue Reading

Czemu miłość tak bardzo traci na wartości?

Jak ciężko jest żyć ze świadomością, że za granicami naszego kraju tyle ludzi cierpi? Tak ciężko, że wolimy się od tego cierpienia oddalać. Jesteśmy uczeni od dziecka, żeby chować emocje: nie płakać, gdy jesteśmy smutni, nie krzyczeć, gdy jesteśmy źli, a nawet by się nie śmiać za głośno, gdy jest nam zbyt wesoło. Żebyśmy tylko nie okazywali za bardzo co czujemy, bo „ludziom tak nie wypada”. I uczymy się całe życie jak oddalać się coraz dalej od naszych odczuć i reakcji fizjologicznych, jak łzy, czy śmiech, stając się coraz bardziej własną abstrakcją. Tworem, który jeśli coś wyraża swoimi emocjami, to w sposób coraz bardziej oddalony od tego, co czujemy. Bo wszystko filtrujemy poprzez zastanowienie, czy tak nam wypada, czy to już będzie świadczyć o naszej śmieszności i słabości. Oddalającej nas od wymogów społecznych co do posłusznej jednostki, zapominającej coraz bardziej o swoich prawdziwych potrzebach i pragnieniach. (…)

Continue Reading

Nie pozwolę zamienić go w nitkę

Wyciągam czasem z szuflady pod łóżkiem twój sweter. Czasem biorę go na spacer, bo tak ciężko mi się samej spaceruje. Kiedy nim się owijam, jest mi od razu raźniej, i przyjemnie jest mi z nim wdychać wiatr, i oglądać zachód słońca. A gdy nie mogę zasnąć, wtulam się w niego, i czuję się całkiem, jakbyś był obok, co daje mi upragniony spokój. A rano, gdy przecieram oczy uświadamiając sobie, ze znów byłeś obok mnie tylko we śnie, wypłakuję w niego kilka litrów łez. Nie wiedziałam, że bawełna ma taką chłonność. (…)

Continue Reading

Prośba do ŚNIONEGO

Czy możesz stanąć w moim śnie tak, żebym mogła ciebie dotknąć i zapamiętać palcami? Tak żebym mogła obrysować Twoje kontury ołówkiem na ścianie? Bo ja lubię rysować przez sen. Miałabym wtedy Ciebie ze mną kiedy jem sama śniadania, obiady, kolacje. I kiedy zasypiam. Nie tylko w nocy w snach, ale i wtedy kiedy światło dnia rozprasza moje fantazje senne.

Czy możesz się do mnie uśmiechnąć w tym śnie? Żebym czuła, że się cieszysz na mój widok? Bo ostatnio jesteś taki jakiś smutny, i tak bardzo daleki. Coraz mniej wyraźnie cię już widzę. Czasem tylko mgłę z twoich włosów. Łapię też czasem twój zapach, i twój oddech, ale nigdy nie udaje mi się go dotrzymać w dłoni, bo gdy się budzę i puszczam zaciśnięte pięści, już nie czuję w nich twojej woni.

Czy możesz mnie pogłaskać po włosach? Jeśli przejdą mnie ciarki, będę wiedzieć że to naprawdę ty. I złapać mocno w talii, bo tylko twoje dłonie do niej tak pasują. Oraz spojrzeć w oczy? Może z nich wyczytam, co u ciebie, bo słowami tylko gładzisz chropowatą powierzchnię swojego życia. Lepiej mi nic nie mów, chociaż tęsknię czasem za twoimi kłamstwami. Ale już ich nie chcę. A prawdą nawet we śnie możesz mnie śmiertelnie zranić. Wolę sobie roić ciebie na swój sposób.

Bardzo lubię sobie tak śnić. Na jawie też idzie mi to coraz lepiej. Chciałabym, żebyś zawsze wracał w moich snach. Albo wcale nawet z nich nie wychodził. Może chciałbyś kiedyś ze mną wreszcie zamieszkać? Mam duże łóżko, i szeroką wannę. Lubiliśmy się kiedyś razem kąpać. A dzieciom nie będzie przeszkadzać, że mówię do powietrza. One wiedzą, że ja myślę głośno. Tak samo jak głośno się śmieję i płaczę. Tylko kochać muszę cię po cichu. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Bo nikt nie rozumie, jak można kochać tak prawdziwie, choć przecież – na niby.

Photo by Zulmaury Saavedra on Unsplash

Continue Reading

A mogło być takie piękne

Nie mogłam patrzeć jak wyrywasz to,

co powstało między nami.

I odchodzisz umyć ręce

po wykonanym zabiegu.

Dokonałeś na moim ciele aborcji,

na którą nie wyrażałam zgody.

Ciągle nie mogę dojść do siebie.

Leżę już siedemset pięćdziesiąt trzy dni

z rozerwanymi narządami wewnętrznymi.

I spuchniętym sercem.

W żałobie.

Nad życiem.

Które mogło być.

Mogło być takie piękne.

Photo by David Fanuel on Unsplash

Continue Reading

WIERNA MARZENIOM

Nigdy nie zdradzę marzeń o tobie z nikim innym.
Ani twojego dotyku, twoich chwytów,
i słów dozwolonych tylko tobie.

I nie przestanę nosić pod powiekami twojego obrazu,
który wyrył się w mojej pamięci
jakby miał być tylko mój.

Nigdy nie wyjdę za kogo innego,
ani nie zapomnę żadnego z pocałunków,
których wspomnieniami karmię chory głód miłości.

Nie zatopię marzeń, w których sama tonę,
bo umiem udawać, że jest mi dobrze na wdechu
pod powierzchnią życia.

***

Suchość łez jest gorsza od suchości pochwy.
Brak uczuć gorsza od braku pożądania.
Zdławione słowa gorsze od śmiertelnej ciszy.

Photo by Molly Blackbird on Unsplash

Continue Reading