Coś słodkiego

– Klara! Spakuję ci jutro kanapki, kabanosy i jabłko na wycieczkę! – krzyczę do kąpiącej się córki.
– Mamo! A spakujesz jeszcze coś słodkiego?! Proszę!
– Dobra! Moje serce ci spakuję!
– A coś innego?! – dalej dopytuje zza zamkniętych drzwi moja dziewięciolatka. – Bo przecież wiesz, że twoje serce się zaraz rozpłynie! Albo POŁAMIE!
– Już się nie złamie! – krzyczy druga córka z pokoju. – Przecież mama już od dawna ma serce złamane!
Odpowiedziałam tylko bez wyrazu śmiechu sarkastyczne:
– Hahaha. Ha.

To se pogadały….

 

Photo by Marcel Strauß on Unsplash

Continue Reading

A mogło być takie piękne

Nie mogłam patrzeć jak wyrywasz to,

co powstało między nami.

I odchodzisz umyć ręce

po wykonanym zabiegu.

Dokonałeś na moim ciele aborcji,

na którą nie wyrażałam zgody.

Ciągle nie mogę dojść do siebie.

Leżę już siedemset pięćdziesiąt trzy dni

z rozerwanymi narządami wewnętrznymi.

I spuchniętym sercem.

W żałobie.

Nad życiem.

Które mogło być.

Mogło być takie piękne.

Photo by David Fanuel on Unsplash

Continue Reading

A to Polska właśnie

„- Po całym świecie możesz szukać Polski, panno młoda, i nigdzie jej nie znajdziecie.

– To może i szukać szkoda.

– A jest jedna mała klatka –
o, niech tak Jagusia przymknie rękę pod pierś.

– To zakładka gorseta, zeszyta troche przyciaśnie.

– A tam puka?

– I cóż za tako nauka?
Serce!?

– A to Polska właśnie.”

(Stanisław Wyspiański, „Wesele”)

Continue Reading

Ile kilogramów noszę w oddechu?

Najgorsze jest gdy chcę coś po prostu powiedzieć, a to wykapuje ze mnie łzami. Nie biorę nawet już wdechów, bo noszę ich w sobie sto tysięcy. Wydycham je czasem po trochu, gdy nie utrzymuję ich ciężaru, który mnie zgniata od środku, i sprawia, że nie mam sił się ruszać, i oderwać od tego, do czego nie chcę być przywiązana, a jestem.

Czasem wycieka mi ich za dużo słowami spomiędzy palców, które nie dają rady ich utrzymać. Tajemnice są zazwyczaj tak ciężkie, że nie można się ich pozbyć, bo tkwią jak kamienie w sercu, i rozpychają je od środka, zwiększając pojemność tego, co można kochać do bólu.

Liczę, że mój oddech waży jakieś dwadzieścia cztery kilogramy. Ale czasem, gdy zamknę się w sobie, i wdycham czyjeś złe oddechy zalegające w powietrzu, jego waga rośnie do stu.

Nie można nosić ciężarów cięższych od siebie. To jest po prostu za ciężkie…

Photo by pawel szvmanski on Unsplash

Continue Reading