Dużo facetów traktuje samotnie wychowujące dzieci matki jak kurewki, które lecą często na kasę, a przede wszystkim są mega łatwe. Faceci przekazują sobie swoją „prawdę”, że matki są dobre do rżnięcia, bo nie mają za wiele czasu, żeby ich potem męczyć, prześladować, czyli tłumacząc: spotykać się. Że można się z nimi umawiać na samo ruchanie, a one i tak będą zachwycone, nawet jeśli nie będą miały z tego nic – nawet orgazmu. (…)
Łatwo je zaspokoić, łatwo się z nimi obchodzić. Im niższe mają poczucie wartości, tym łatwiej takie zakręcić wokół własnego palca. Można takich mieć na pęczki. W opinii takich facetów, ustawiają się one do nich w kolejce, i mają chcicę oczywiście na nich, bo są tacy zajebiści w ich oczach: są cudownym darem dla narcyzów. Trzeba tylko na nie uważać, żeby nie naciągnęły ich na ciążę, albo wręcz specjalnie do niej nie doprowadziły. Nie rozpieszczać ich – nie zabierać na żadne wakacje, i w ogóle na wyjazdy, żeby się nie przyzwyczajały, że mogą wymagać poświęconego im czasu. Przecież wyjechać można samemu, albo z kumplami, i wydymać kolejną naiwną na takim wyjeździe. Po co więc targać jakąś wywłokę ze sobą. Dużo facetów jest próżnych. Tacy lubią rozkochiwać w sobie laski – i to nie po to, by je zdobyć, bo im na nich zależy. Nie! Oni to robią tylko dla własnego narcystycznego ego, żeby mogło się ujrzeć w oczach zapatrzonej w niego kobiecie. Zdobytej bez zastanowienia, czy właśnie nie rani tej kobiety na całe życie. Tacy są bezlitości, bo czując niedosyt swojego uwielbienia, ciągle chcą tego więcej i więcej. A tak często niepewne siebie samotne matki rzadko uzurpują sobie prawo do miłości, albo chociaż do dobrego traktowania. Czują się tak jakby ważyły 200 kilo, i wiedzą, że wyglądają ze swoim „ciężarem” tragicznie. Zdają sobie sprawę, że mało kto traktuje je na poważnie, więc jedyne co mogą robić to marzyć o czymś więcej i podstawiać dupę. Będąc dymane w odbyt, myślą, że tak, może to jest ich droga do miłości, ciemna i bolesna, ale jedyna. I że może to dymanie doprowadzi ich do ołtarza, albo chociaż zapewni w miarę regularne spotkania z facetem, który sam będzie mógł wyznaczyć kiedy i ile swojego czasu poświęci. Kobiety nie rozumieją, że myślenie takiego faceta o nich zakończy się wraz z ich wyjściem z łóżka. A one będąc zosatwione sobie same po tym jak przecież był z nią blisko, myślą o nim natrętnie, tęsknią, i czekają aż wreszcie nadejdzie ten dzień, gdy i on potwierdzi swoje uczucia. Wtedy gdy on zajmuje się swoimi pasjami, albo dymaniem innych, a one nie mając czasu na siebie, albo są w pracy, albo zajmują się dziećmi i milionem spraw, o których tak bardzo nie chcą myśleć, bo je przytłaczają, że tym bardziej rozmarzają się o tym cudownym facecie, który tak naprawdę nie jest cudowny, bo jest nazwijmy to krótko – chujem. On tylko się kreuje na cudownego, ale o tym nie chce myśleć samotna matka, bo to za bardzo odbiega od jej marzenia.
Kobiety są z natury naiwne. Uwielbiają wszystko co karmi ich emocje, wzmacnia ich uczucia, rozgrzewa je. Znane są z tego, że lubią romantyczne komedie, i wokół których potem snują swoje fantazje. Z kolei faceci wolą coś z większą dawką adrenaliny, chociażby pornole, coś z szybką akcją, co pomaga im rozładować emocje, o czym nie myślą po obejrzeniu. Dla facetów to bardzo wygodne, gdy kobieta przychodzi im sama do łóżka, a potem wręcz wstydzi się prosić o uwagę, czy o jakikolwiek udział w ich życiu. Takie babki nie sprawiają problemów. On nie odbierze telefonu, nie odpisze – trudno, ona to przełknie tak samo jak poranną spermę. Bo taka kobieta czuje, że sama jest winna temu, że facet za nią nie lata, że przecież nie jest atrakcyjna, bo była w ciąży, a owoc tej ciąży chodzi po świecie, i stanowi problem dla facetów. Każda matka kocha swoje dzieci nad życie, jednak gdy wychowuje je sama, czuje, że to jest ich grzech i ich skaza. To tragiczne rozdarcie doprowadza kobiety do dwóch postaw:
– Nienawiść do facetów, i pogarda gatunkiem męskim. Naciąganie facetów na kasę, specjalne zachodzenie w ciążę, kłamanie, zdradzanie ich. Generalnie cynizm i stosowanie zasady „pięknym za nadobne”. To są TWARDE SUKI. One idą po trupach do celu. Zaliczają facetów bez żadnych sentymentów, nie certolą się z nimi, oskubują z majątku, zdobywają upragnione stanowiska. Suką jest najłatwiej być będąc bezdzietną, ewentualnie z jednym dzieckiem, podkreślającym możliwości prokreacyjne. Z dwójką dzieci to bycie suką jest już grubymi nićmi szyte, bo jednak dzieci nie są wygodne dla faceta, ani zachęcające z tymi problemami, które ze sobą niosą do ich wygodnego życia. A z trójką, czy też większą ilością dzieci – no nie oszukujmy się, to już jest patola. Ale bycie suką jest wpisane w charakter, nie jest to takie łatwe nagle zacząć traktować protekcjonalnie gachów. Chociaż suki też nie dadzą się tak łatwo zapędzić w ślepy zaułek wielorództwa, no ale zdarzają się i takie twardzielki, które przyczyniły się do wzrostu narodu, a mimo to zachowały swoją sukowatość, i z zimną krwią ocyganią każdego faceta, który się im napatoczy.
– Drugi typ kobiet to NAIWNIACZKA. Brak nadziei na pełne szczęście. Udawanie, że się nie widzi jak się jest traktowaną. Zamknięcie się w świecie marzeń i ułud. Zadowalanie się ochłapami. Udawanie, że nie widzi się zdrad i złego traktowania. Zastanawianie się, czemu faceci lecą się na suki. NAIWNIACZKA zna się na kobietach, więc wie, że SUKA oszukuje. Ale facet nie wie. Naiwniaczce brakuje jaj. Jest popychadłem. Leci na chujów i niestety zazwyczaj nie kręcą jej dobrzy faceci.
Facetów też można podzielić na dwa obozy:
– CHUJÓW. Takich co wyruchają wszystko co lezie przez ich drogę, uwiodę, omamią, obsypią komplementami, pouczą się na swoich zdobyczach utrzymywania erekcji i coraz to nowszych pozycji. Opowiedzą wszystko swoim kumplom dodając do tego co nieco. Sam na sam z kobietą będą zazwyczaj cudowni, aż poczują, że już ją zdobyli. Wtedy już przecież nie muszą się starać. Gdy nie są przy niej, drwią z niej, oszukują, zdradzają. Nie mają sumienia. Nie mają empatii. A jeśli już, to tylko w stosunku do samych siebie. Bo są NARCYZAMI.
– WYCOFANYCH i udających tylko przy kolegach, że traktują kobiety przedmiotowo. Sami źle się z tym czują przed sobą, ale wiedzą, że żeby przetrwać, muszą udawać. Tacy niestety często pod wpływem kolegów, rezygnują z fajnych kobiet, bo wstydzą się swoich wyborów – pasztetów, czyli kobiet, które nie mają talii osy, do których często zaliczane są właśnie samotne matki. To jest DOBRY FACET, ale dobro łatwo wytrąca się z rąk. On je często upuszcza, gdy tylko ktoś go popchnie. Brak mu niestety często jaj. Będąc facetem, zna się na nich i widzi, że NAIWNIACZKI lecą na CHUJÓW, i dziwią się temu, podczas gdy sami mają problem w odróżnianiu suk od dobrych kobiet.
I jak my się tu mamy dogadać, jak każdy każdego robi w chuja, każdy udaje że coś czuje, lub czegoś nie czuje? Jak odnaleźć dobrego faceta i dobrą kobietę, skoro mieszamy się bezustannie z innymi, albo czasem wcielamy w rolę tego złego? I przede wszystkim: jak mają się zachowywać samotne matki, by być wreszcie traktowane poważnie? Czy możemy wreszcie przestać udawać? Czy możemy wszyscy przestać wreszcie grać w tę żenującą grę? I czemu samotna matka nie zasługuje według wielu facetów na miłość, skoro to właśnie ona tak wiele jej w sobie ma, i tak bardzo sama jej potrzebuje…?
Z odpowiedzią przychodzi analogia do dialektyki Hegla. Filozof ten dowodzi, że Pan często zamienia się w Niewolnika swojego Niewolnika. Przyjrzyjmy się więc Sukom i Chujom oraz Naiwniaczkom i Naiwniakom. Czy nie jest tak, że ta sama Suka kiedy indziej jest Naiwniaczką dla jakiegoś Chuja, który dla innej jest Naiwniakiem? Czy nie jest tak, że kiedy chcemy zrobić wszystko dla swojej miłości, stajemy na rzęsach i wszystko wybaczamy, w końcu nam samym chce się rzygać od tej naszej naiwności, i jedyne czego pragniemy to przestać cokolwiek czuć? Czyli zamienić się w Pana swoich uczuć, który nic z siebie nie daje, a zabiera innym? W Sukę więc czy też Chuja.
Zranione zwierzę potrafi ranić każdego napotkanego na drodze bojąc się przed dalszym zranieniem. Będąc rannymi ranimy jakichś spotkanych naiwniaków nauczeni doświadczeniem, że nie warto kochać, nie warto się zatracać w miłości. Więc to nie jest stała cecha ta suczość czy ta chujowość. To jest stała zmienna, i jak to w psychologii ze wszystkim – ta cecha zależy od naszej relacji z kimś. Mamy tendencję do zakochiwania się w sukach i chujach, bo pociąga nas ich pewność siebie, umiejętność panowania nad emocjami, i generalnie jak to w przyrodzie: ich władza. Mimo że nas pociągają, pragniemy zmienić Chuja, czy Sukę, na kogoś lepszego, kto nas nie będzie dymał w dupę. Myślimy, że potrafimy ujarzmić rumaka i że wystarczy mu nasz padok. A może wystarczy pozwolić rumakowi pozostać rumakiem, ale nie pozwalać by zwiedzał inne stajnie niż nasze. Wyznaczyć granice jego wolności nie odbierając mu jej, bo to jest bardzo złe dla obu stron, tylko ustalając, że na noc wraca tylko do jednego miejsca, i nie oszukiwać się nawzajem, bo wtedy stajnia powinna wypowiedzieć umowę takiemu nieokiełznanemu rumakowi. Możemy więc próbować zamienić bezwzględną i bezuczuciową sukę na Kochającą Sukę (Kobietę kochającą, ale bez zatracania własnych granic, zainteresowań, pasji, przyjaciół, pracy na rzecz kochanego obiektu zwanego Chujem) i Kochającego Chuja (Faceta kochającego również bez zatracania tego wszystkiego, który nadal jest twardy i ma duże jaja, i który obejrzy się za jakimiś innymi sukami, bo nie zaprzecza swojej zwierzęcej naturze, ale już ich nie wydyma, jakby to zrobił będąc przeciętnym Chujem – i potrafi panować nas swoimi chceniami właśnie dzięki temu, że w odróżnieniu od zwierząt ma też uczucia, tylko musi pozwolić na ich zaistnienie, a nie ciągle im zaprzeczać. Kochający Chuj nie jest miękką cipką, noszącą torebeczkę za swoją paniusią, leżącym u jej stóp, bo na to kobiety nie lecą, i przy takich miękkich cipkach kobiety zamieniają się w Twarde Suki. On jest nadal atrakcyjny, i kobieta nie traci swojej atrakcyjności przy nim, bo nie traktuje jej przedmiotowo. W towarzystwie kumpli nie traci na wartości.
Nikt z nas nie powinien tracić na wartości dla kogoś innego. I co ważne, trzeba zdać sobie sprawę, że jeśli chcemy zmienić kogoś, to nie robimy tego w nim, tylko o dziwo – w sobie. To my musimy przestać być naiwniakami. Przestać pozwalać na wszystko, udawać, że nas coś nie boli, gdy boli, powinniśmy krzyczeć gdy chcemy krzyczeć, płakać, gdy chcemy płakać, oczywiście w granicach rozsądku, i pamiętając o tym, że jesteśmy w społeczeństwie, i niestety trzeba trochę wciąż temperować własny nastrój, ale nie tłumić go na maksa, bo to wyjdzie z nas w końcu od środka – i będzie to wewnętrzny wybuch, który doprowadzi nas samych do chorób somatycznych, czy depresji. Nie możemy poświęcać wszystkiego dla drugiej osoby, bo wtedy tracimy na własnej wartości. Gdy nie trzeba się o nas starać, facet czy babka idzie dalej zdobywać.
Lubimy zdobywać niezdobyte cele, lubimy rozwikływać zagadki, a ktoś kto jest na wszystkie usługi, przestaje być osobą, a staje się powietrzem. Czymś czego ktoś nie dostrzega i nie docenia. Nie ma co liczyć na to, że doceni. Nie. Człowiek ciągnie do żywiołów. Nie bądźmy więc całe życie naiwni. Ale też nie bądźmy dla innych chujowi. To się da zrobić, tylko trzeba przestać się zatracać, jeśli nie chcemy być naiwniakami, ale też trzeba przestać zamykać się przed całym światem w sobie, i na sobie tylko koncentrować, by przestać być suką, czy chujem.
A samotne matki powinny przestać traktować dzieci jako ciężary, tylko źródło bezwarunkowej miłości, która jest cenna jak złoto. I za każde urodzone dziecko każda kobieta powinna dostawać Nagrodę Nobla. Jest to tak wielkie osiągnięcie, i tak wielkie dokonanie, że jeśli ktoś tego nie docenia, to chuj mu w dupę! Temu „chuju” 😉
Photo by Daria Litvinova on Unsplash