Są takie typy osób, które lubią tylko oliwić drzwi, a wcale nie wchodzić za nie. Sprawdzać tylko, czy dobrze się otwierają. Które sprawdzają nas, czy kochamy, czy chodzimy tak jak trzeba, gdy je dotkną. Czy ich pragniemy.
Najpierw uwodzą, prawią komplementy, otaczają zainteresowaniem. Mówią nam jak bardzo ich kręcimy, podniecamy, jakie jesteśmy boskie, niesamowite, silne. Ale gdzieś tam zawsze przemycają słowa o tym, że nie są gotowe na miłość. Że nie wiedzą, co czują, że chcą czegoś wielkiego, ale tu tego nie ma. I wtedy nas załamują. Bo my czujemy, że to jest właśnie coś WIELKIEGO. No bo jakże to? Skąd ta rozbieżność sygnałów? Jesteśmy niby takie ekstra, a jednak nas ktoś nie chce. Zaczynamy szukać naszych własnych wad i zastanawiamy się, co robimy źle. I staramy się najbardziej na świecie udowodnić, że damy radę być na tyle idealne, że ten ktoś w końcu nas pokocha. I robimy dla tej osoby WSZYSTKO. Spotykamy się jak chce, na jakich chce warunkach. Piszemy wtedy kiedy ta osoba tego chce, a nie kiedy mamy na to sami ochotę. Gubimy swoje potrzeby w potrzebach tamtej osoby.
I najgorsze, że robimy to na darmo… Jak ktoś taki nie kocha, to nie wzniecimy w nim płomienia choćbyśmy dmuchali z całych sił. Bo ten ktoś chce po prostu być ubóstwiany, chce mieć świadomość, że jest tak zajebisty, że TY właśnie na niego lecisz. Zawsze. I jak ci mówi, że TY ZA DUŻO CHCESZ, i zostawia cię na lodzie, i przestaje się odzywać, i właśnie urabia kolejną laskę, to ty nie myślisz „O, skurwysyn!”, tylko myślisz: „Ale jetem chujowa…”. Bo uległaś jego manipulacjom.
A on jak zobaczy, że coś za długo się nie odzywasz, sprawdza Ciebie, pisze niby niewinnie: „Co tam u Ciebie?” I znów cię rozgrzewa. Dopytuje o Twoje zmartwienia, dotykając twojej delikatności swoją troską. I ty znów jesteś gotowa wejść w coś poważnego z nim. TY TAK, ALE ON NIE! Nie ten typ! Ale nie ma co wtedy Tobie tego tłumaczyć, bo jesteś jak zaczarowana. Jak się dowiesz, że „z tamtą mu nie wyszło”, to myślisz: ” Tęsknił za mną! Dlatego mu nie wyszło!” zamiast pojąć, że jemu z żadną nie wychodzi. BO ON TEGO NIE CHCE. ON DO TEGO NIE DĄŻY. I teraz w zależności od tego jaki to typ, albo zaciągnie cię do łóżka raz, albo kilka razy, albo tylko sprawdzi, czy jesteś gotowa z nim uprawiać seks, czy jesteś ciągle mu podległa, ciągle na niego napalona, czy zrobisz wszystko dla niego. I nagle wyskoczy z tekstem: „Ty chyba chcesz czegoś więcej. A ja przecież ci mówiłem, że ja nic do Ciebie nie czuję. Tu nie ma miłości!”. I stoisz skołowana, myślisz: „No tak, mówił, racja. Jestem wariatką! Przecież on tylko jest moim przyjacielem!” NIE!!! Nie jesteś wariatką, a on nie jest tylko przyjacielem! On sugerował coś więcej CAŁY CZAS! Tylko usprawiedliwiał swoje skurwysyństwo tym, że niby niczego nie chce. Ale ON CHCE! On chce podbudować swoją próżność Twoją naiwnością! Poprawić swoje ego. Nakarmić zmysły Twoim pożądaniem.
I naoliwi drzwi do Twojego wnętrza… Sprawdzi, że chodzą, ale nie wejdzie w nie. Znów zniknie. Teraz. I potem. I będzie sprawdzał, jak chodzisz dla niego za każdym razem, gdy się oddalisz za daleko. Gdy poznasz kogoś, gdy będziesz szczęśliwa, mimo że to on chce być tym Twoim szczęściem. Chce, chociaż nie chce.
A my bierzemy winę na siebie za swoje zachowania (uczucia, cierpienie, tęsknotę) przez to, że ktoś nas doprowadza do tych emocji. Bardzo trudno jest wyjść z takich relacji. Bo karmimy zmysły strzępami uczuć. Nasz mózg rejestruje nagrody w postaci komplementów, a nawet samego zainteresowania tej osoby nami. Mimo że ta osoba prawie nic z siebie nie daje. Tylko rzuca wędkę z okruchami.
Lepiej być samemu bez namotanych uczuć niż w zawieszeniu, jak ptak nad lądowiskiem, zmęczony swym lotem, ale ciągle bez pozwolenia na lądowanie w gnieździe, do którego niby go ktoś zaprasza, ale jednak nie zaprasza… Lepiej poczekać na osobę otwartą na Ciebie. Na całą Ciebie (całego) z Twoimi uczuciami, z Twoimi cechami, a nie ciągle je odrzucającymi, powodując spadek Twojej samooceny. Kogoś, kto pozwoli ci wylądować w gnieździe i odpocząć po samotnym, męczącym locie w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Miejsca odpoczynku, z którego nikt Cię nie wygoni mimo że wcześniej na to miejsce zapraszał… Bez zastanawiania się, czy to jest for ever, ważne, że TERAZ. Coś, czego niektórzy nie mogą pojąć. Że jak czegoś się pragnie TERAZ, to NIE MA SIĘ PO CO MARTWIĆ czy będziemy tego chcieli za ileś czasu. BO PRZYSZŁOŚĆ KSZTAŁTUJE TO CO ROBI SIĘ TERAZ!