Ciągle łapię się na dobieraniu Tobie
rękawiczek w sklepach.
Bo te co masz są takie zimne.
Ciągle pamiętam twój numer telefonu,
buta, i mieszkania.
I datę urodzin. I naszego poznania.
Ciągle cię słyszę jak prawie krzyczysz,
że „to nie była Miłość.
Że to tylko głupia chemia i fizyczność!”
Całkiem jakbyś sam chciał w to uwierzyć
i mi to wbić do głowy,
wybijając siebie.
Tylko, że Miłość to właśnie ta matematyka ciał
z której oczywistości obliczeń zrezygnowałeś
dodając do rachunku przyciągania
moje wcześniejsze przeliczenia.
Ciągle wiem, że to było TO.
A ty wypierasz TO dla innego czegokolwiek…