Nigdy nie zapomnę

Nigdy nie zapomnę, jak byłeś tak daleko ode mnie. Z nią. Gdy płakałam w poduszkę próbując z jej otchłani wyciągnąć tlen. A dostawałam w zamian duszności. (…) Gdy krztusiłam się planami bycia tam gdzie ona teraz. Z Tobą. Gdy przewijałam wspomnienia do początku, chcąc je usunąć, ale jeszcze mocniej pragnąc je wyryć w kamieniu, jakim stało się moje serce. Twój pomnik.

Jak przesyłałeś pozdrowienia z wakacji, które spędzaliście razem, pytając co u mnie, z nadzieją, że nie jest to nic co Ciebie by obarczało odpowiedzialnością. Jak przyjmowałeś moje zdawkowe słowa, że oczywiście „wszystko ok, i niczym się nie martw, ja teraz tyle mam pracy, i tak bardzo dużo się dzieje”. Ale nie wspominałam już, że praca mnie okrutnie męczy, a wszystko co się dzieje, to nic miłego. I że zmarł mój pies. Że nie mam już zupełnie do kogo się przytulić.

Nigdy nie zapomnę jak spytałeś, czy chcę ją poznać. Myślałeś, że sprawiasz mi radość, że nadal jestem częścią Twojego życia. Ale ja nie chciałam być tylko taką częścią. Bo ta część nie stanowi niczego bez swojej reszty całości.

I jak mnie spotkałeś gdy gdzieś biegłam, i przytuliłeś, z radością spojrzałeś głęboko w oczy, w których widziałam brak zrozumienia tego, co ja czuję. I tego dotyku rąk, które mnie wypuściły, żeby wpuścić w nie inną. Nigdy nie pojmę dlaczego. I nigdy nie zacznę normalnie żyć. Bo nie da się żyć, gdy ktoś zaklął cię w kamień. Tylko Ty mógłbyś znieść ten czar. Ale Ty wcale nie wierzysz w swoją moc. Ani nie chcesz być księciem z mojej bajki.

Więc leżę bezwładnie jak śpiąca kurwa królewna. Udaję tylko że żyję czasem wstając. I chociaż boli mnie chodzenie, robię to, żebyś nie czuł się źle, że zraniłeś kogoś śmiertelnie. I karmię się myśleniem o tym, czego nigdy nie zapomnę. Bo nie umiem.

Photo by SAMANTA SANTY on Unsplash

You may also like

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.