Jesteś fragmentami mojego czasu, które się zazębiają, spotykając się tworząc swoją własną sekwencję wydarzeń, zaprzeczając linearności. Nie liczę już tak zwanych prawdziwych dni – tych z kalendarza , tylko te, które spotykają Ciebie, choć są tak surrealne. (…)
Nie oddycham normalnie od kilku lat. Zamieniam się w kamień gdy znikasz. Czekam na wydechu – westchnięciu tęsknoty, nie umiejąc zaczerpnąć powietrza z innego źródła niż Twoje usta. Myślę, że w ciągu tego czasu przeżyłam w sumie jakieś 100 dni, podczas których jeden dzień spotykał się z kolejnym oddalonym o pustynię ciszy, doplatając do tego kolejne po przepaści składającej się z pustych dni. Nie istnieję pomiędzy tymi dniami. Jestem czekaniem, uśpieniem, zmarzliną. Uaktywniam się dopiero, gdy bierzesz mnie w swoje dłonie. Bez Ciebie jestem bezużytecznym przedmiotem. Kamieniem, który ociepla się dopiero Twoim dotykiem, zamieniając w szczęście życia. W bicie serca. W czary.
Photo by Christopher Campbell on Unsplash