Odwaga i wiara w sens marzeń…

No dobra, to był tylko słaby żart primaaprilisowy, że już zaraz coś wydam. Wybaczcie to moje autoironiczne poczucie humoru. Moje plany wydania książki stanęły w martwym punkcie, więc pozostało mi z tego tylko drwić, i się z samej siebie śmiać. Wraz z tymi, którzy mi źle życzą. Mam wrażenie, że jest nade mną jakieś fatum, i że nigdy nie przestanę słyszeć i stosować się do słów najbliższej mi osoby mówiącej mi, że wszystko czego dotknę, zamienia się w gówno… Wbiło się to we mnie tak głęboko, że boję się czegokolwiek dotykać. Słowa potrafią czarować – a czary są niestety nie tylko dobre, ale i te złe. Czekam aż ktoś zdejmie ze mnie klątwę, bo czuję, że nie mogę się ruszać, tym bardziej, że boję się upadków. I nie umiem o siebie walczyć, bo boję się nieustannie swoich porażek. Lęki nie pozwalają żyć na maksa. One odbierają odwagę i wiarę w sens marzeń.

Ale mam tę książkę na moim pulpicie (już drugą zresztą po innej, która też postanowiła się tam zamrozić) , która choć nie wydana, już wiele przygód przeżyła 😉 Została doceniona przez Gminę Miasta Sopotu (chwała i cześć mojemu Sopotowi, który wspiera i nie gardzi tym co samo woła o wzgardę, jak to czynię z przyzwyczajenia). Na jej ukończenie otrzymałam stypendium artystyczne. Następnie podpisałam umowę z jednym z kilku wydawnictw, które wtedy się zainteresowały jej wydaniem. A po roku czasu poświęconego na dopracowywanie szczegółów, otrzymałam informację, że jednak nie ma już mojego fajnego redaktora, i że nie pasuje też i ta moja książka do tego wydawnictwa.

Póki nie mam czegoś na papierze, postanowiłam, że będę publikować po trochu tutaj fragmenty tego co napisałam, z nadzieją, że może Wy sami mnie naprowadzicie, co Wam się podoba, a co nie. Co byście chcieli zmienić, co dodać, co odjąć, z kim spyknąć główną bohaterkę i jej przyjaciółki, a kogo wysłać do diabła 😉 Będę wdzięczna za każdy post i podpowiedzi, to może być fajna zabawa! Taka wspólna twórczość 😉 Podpowiedział mi to kiedyś mój redaktor, ale dopiero mam teraz siły w to się zabawić 🙂

Walczę swoim pisaniem o utrzymanie w ludziach emocji. Nie stronię od żenujących opisów stanów wewnętrznych bohaterów, opowieści o tęsknocie, samotności, poczuciu alienacji, depresji. Wszystko co ludzkie jest mi bliskie. Aż do szpiku kości…

 

Jeśli ktoś ochotę wesprzeć te moje emocje w walce o przetrwanie tego co ludzkie w ludziach, można robić przelew z jakąkolwiek kwotą na konto fundacji, która wspiera kulturę (Fundacji Kultury Informacyjnej) z tytułem DAROWIZNA na nr konta: 46109010560000000133522724

Można, ale nie trzeba – bo kultura i słowa powinny być powszechnie dostępne bez opłat. Słowa to nie jajka, czy chleb, ani tym bardziej nie diamenty, za które trzeba płacić. To tylko unoszone w powietrzu lżejsze i cięższe myśli. A za to co niewidzialne zapłata też często jest niewidzialna, ukryta w czyjejś wdzięczności, że przeżył wewnętrzną przygodę, albo przemianę, i pogłębił swoją perspektywę, z której patrzy na życie.

Photo by Josefa nDiaz on Unsplash

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.