Marzy mi się język, w którym odnosimy się z szacunkiem do innych ludzi. Nie ważne jakiej płci, nie ważne jakiej religii, jakiej diagnozy psychologicznej, jakiego koloru skóry, czy jakiej orientacji seksualnej. Bez podziałów na kategorie ludzi. Tam gdzie poprzez pan, czy pani, podkreśla się wagę stanowiska, jakie zajmuje dana osoba (Pani Profesor, Pan Doktor. Pani Kanclerz, Pan Dyrektor.) Ale w którym nie jest to wymagane, bo ważniejsze jest mówienie do siebie po imieniu, tak, wtedy byłoby idealnie – niezależnie właśnie od tego stanowiska, rangi, hierarchii i wieku. W którym zwracając się do kogoś, którego płci, czy też „wagi” jako człowieka mogę nie umieć rozpoznać na pierwszy rzut oka, i nie strzelam końcówką żeńską albo męską, ani formułą „pan/pani” mając 50 % szans, że nie trafię, i że sprawię tej osobie przykrość, również tej osobie, co do której nadużyję sformułowania pan, czy pani, dając jej do zrozumienia, że jest ode mnie starsza, albo zdystansowana, w każdym razie dalsza – a my wszyscy jesteśmy spragnieni bliskości. Którą może nam zapewnić to rozpoczęcie traktowanego każdego innego człowieka jak kolegi, przyjaciela, brata. (…)
Nie wolno oddawać własnej wolności. NIKOMU
Kilka dni temu wrzuciłam post z memem, na którym dziecko odpakowuje prezent od dziadka, który niedosłyszy, i zamiast „Minecrafta” dał wnukowi książkę „Mein Kampf” – facebook zablokował ten mem i zabronił mi dodawać zdjęcia przez kilka dni. Nie buntuję się, bo wiem, że to było ostre, ale jednak uważam, że to jest niewłaściwe w naszym świecie, że zamiast ucinać wszelką wiedzę na temat nazizmu, ucina się dostęp do niej, powinno się tłumaczyć, że jego idea polega na przekształceniu teorii socjalizmu, i naginaniu zasad nacjonalizmu i patriotyzmu. Lubię ironizować z trudnych tematów, ale ten akurat jest bardzo trudny. I oczywiście wiem, że niektórzy nacjonaliści uznaliby ten mem jako coś fajnego, a nie jako objaw czarnego humoru. No to już biegnę tłumaczyć, co ja myślę o „nadgorliwych” nacjonalistach, nazistach i w ogóle o odbieraniu wolności jednostek poprzez rządy totalitarne. Które nawet w naszym kraju powoli na swój nowoczesny sposób są wprowadzane, po cichu, w groteskowy często sposób, i mimo to dużo osób się nabiera, że dla naszego dobra. A więc nie, to nie służy wcale dobru jednostek, a dobru ogółu – a to bardzo złe podejście, statystyczne, nie nastawione na naszą podmiotowość. Najjaskrawiej widać w obecnych czasach, co oznacza podporządkowanie jednostkowych wolności pod rządzącego oczywiście w Rosji. Jakim cudem w dzisiejszym świecie, w którym wydawałoby się, powinniśmy być o wieki świetlne od czasów tyranii, nadal poddajemy się tyranom, uznając, że ktoś przecież musi nami rządzić. Ludzie często podporządkowują się pewnemu siebie, pełnemu determinizmu w swoich działaniach, autorytarnemu władcy, nawet gdy wewnętrznie czują niezgodę. Jednak mało kto ma siły się przeciwstawić, wyjść z tłumu poddanych, krzyknąć, że „król jest nagi”, gdy wszyscy udają, że jest wszystko pięknie. (…)
A krzyk ciała zamienię w książkę
Chcemy być wolni
Żyj jak chcesz żyć, i pozwól żyć innym tak jak sami tego chcą
Każdy ma prawo być jaki CHCE BYĆ. I nikt nie ma prawa narzucać komuś jaki kto MA BYĆ. I nikt nie powinien śmiać się ani wytykać palcami czyichś wyborów.
Przechowalnia dzieci
Chodząc po Ikei czułam się jak na Openerze w sposób potrójny, dzięki temu, że zostawiłam trójkę moich wychowanków pod opieką ikeowskich pracowników w sali zabaw na całą godzinę. Czułam euforię porównywalną do tej, jaką się ma odczuwa koncertach, poruszających naszą emocjonalność.