Tak to jest już z sukami…

Ostatnio moja przyjaciółka przyjechała do mnie ze swoim świeżo narodzonym pierwszym dzieckiem. Od zawsze była bardzo otwarta na ludzi, uśmiechnięta, opanowana i nie przejawiała żadnych objawów agresji. Przed porodem zarzekała się, że na pewno szybko wróci do pracy, bo nie wyobraża sobie, jak można cały czas poświęcić dziecku. Wierzyłam, że tak zrobi, bo kocha swoją pracę, i jest bardzo aktywną kobietą.
Gdy weszła, miałam wrażenie, jakbym oglądała samą siebie: roztargnioną, rozemocjonowaną, wyczuloną na każdy dźwięk wydawany przez jej potomka, z nie do końca zapiętymi guzikami w bluzce, zagubioną w świecie mamę. Jego lekkie popłakiwanie doprowadziły ją do paniki. W sposób tak bardzo mi zbliżony postanowiła odszukać smoczek dla dziecka w przepełnionej wszystkim co możliwe torbie: wyjęła najpierw stos pieluch, zapasowych ubranek, śliniaków, chusteczki nawilżane, butelkę, swoje i dziecięce kosmetyki, długopisy, klucze, portfel i tym podobne klamoty. Gdy dała synkowi w końcu smoczka, z emanującą od niej miłością do dziecka przewyższającą jej własne potrzeby wyznała:
– Aga, jaka ja byłam głupia! Wiesz, że zadzwoniłam do szefa wczoraj i płakałam, że nie chcę jeszcze wracać do pracy. Że przepraszam, ale nie mogę. Bo ja nie mogę! Nie wiem, co mi się stało, ale teraz dopiero widzę, co jest dla mnie ważne, i że na razie swój czas chcę poświęcić jeszcze małemu – i nagle ze skrajnego smutku przeszła do skrajnej agresji – A Ty wiesz, że dzisiaj jakiś koleś chciał mnie przejechać, gdy na pasach przechodziłam z wózkiem?! Debil! Jak można cofać samochód na pasach! Skopałam mu auto, bo inaczej wjechałby w nas na pewno! Pewnie był skacowany po jakiejś imprezie, bo zupełnie nie wiedział, co robi.
Gdy wszedł jej mąż, który dopiero do nas dołączył, bo zeszło mu się z parkowaniem ich auta, ona poleciała do łazienki z obłędem w oczach tłumacząc, że tylko na chwilę idzie siku, ale żeby uważał na małego, tak jakby był imbecylem. A nie jest. Jak tylko odeszła, załamany zwierzył mi się w taki sposób, w jaki się powierza komuś tajemnicę o kimś bardzo chorym, o kim tylko za plecami tego kogoś można powiedzieć prawdę:
– Ance trochę odbiło odkąd urodziła małego i wszystko wyolbrzymia! Nikomu nie daje się nim zająć, wszystko chce sama, nawet jak jest najbardziej zmęczona, ciągle znajduje mu różne choroby, z najmniejszą gorączką chce dzwonić na pogotowie… I ciągle stara się wyprzedzać potrzeby jego, zanim on nawet jest głodny, ona mu wciska cycka, zanim jest pora spać, ona go na siłę usypia, zanim chce płakać, ona mu daje smoczka… To męczy jego, ją i mnie! Poza tym jak ona broni małego w każdej sytuacji, żebyś Ty to widziała! Jak wariatka! Wiesz, że dzisiaj skopała jakiemuś kolesiowi samochód, gdy on leciutko cofnął, bo nie chciał wystawać przodem auta na skrzyżowanie. Ile w niej agresji! Skąd to się bierze?!
No skąd?! 🙂 Biedak dopiero się uczy jak wygląda syndrom suki.

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.