Gdy zdecydujesz się iść z facetem do łóżka, powinnaś iść tam jak na rozmowę o pracę. Bez większych nadziei, żeby się nie rozczarować „rozmową”, ale z podniesioną głową, żeby facet nie zauważył twoich słabych stron: smutnych oczu od codziennych rozczarowań i zmarszczek zmartwień nad niezrozumieniem świata. (…)
Powinnaś się nastawić, że ten właśnie facet może zechce cię „zatrudnić”, więc nie powinnaś mu mówić, że nie wiesz, czy tego chcesz, i nie wiesz, czy jest w Twoim typie, albo czy dasz radę wytrzymać z nim długo, albo pokochać tak jak jakiegoś tam poprzedniego, wymarzonego, który jeśli zadzowni, że ma dla ciebie „wakat”, ty polecisz do niego nawet na bosaka, nawet jeśli on znów Ciebie zwolni po chwili i znów sprawi, że nie będziesz miała długo ochoty na żadną pracę… Złe nastawienie jest zaraźliwe, nie można z nim wyjeżdżać na rozmowie o pracę, tak samo jak nie można komuś kaszleć w twarz. Tak nie wypada i tyle. Facet i tak pewnie zabezpieczy się mówiąc, że to tylko na próbę, że zobaczymy co dalej, ale spróbujmy. Tak jak pracodawca woli najpierw tylko umowę o dzieło (na jeden do kilku numerków), potem na zlecenie (od czasu do czasu), a następnie, jak zda sobie sprawę, że jego biznes nie działa dobrze bez niej – NA STAŁE. Wtedy też pewnie będzie się bał zobowiązań, co jest normalne u facetów, ale w razie czego zadba o Twoje urlopy (romantyczne wakacje, podróże i przed i poślubne), w tym może nawet o urlop macierzyński, czego nie zrobiłby na umowie o dzieło. Wtedy by powiedział, sorry, ja ci nic nie obiecywałem, spadaj na bambus. Więc ważne jest byś nie szła jak na skazanie do tego łóżka z facetem, który akurat zakręcił Ci w głowie. Nie możesz się go bać, jeśli chcesz spróbować z nim być. Powinnaś starać się i pokazać na co Cię stać. To on prędzej powinien się bać Ciebie, i dobrze zastanowić, czy na pewno chce ją „zatrudnić”. To Ty możesz zająć u niego nienaruszalny wakat, który zamrozi przy nim stanowisko asystentki na grube lata.