Wrażliwość na bezbronność

Mam taki zwyczaj, że maluję paznokcie gdy już wyjdę z domu. Bo w domu zawsze COŚ trzeba robić: coś wyjąć, wsadzić, umyć, podnieść, przykryć, odkryć. Wszystko co wiąże się z użyciem dłoni, a co nie sprzyja wyschnięciu lakieru. To zawsze mi daje do myślenia, jak bardzo ważną rolę w naszym życiu odgrywają dłonie. One wszystko robią.

Bardzo często maluję więc swoje paznokcie w środkach transportu, bo gdy jadę, to raczej niczego nie muszę robić poza tym jechaniem. Zapewniam sobie i moim współpasażerom adrenalinę, bo nigdy nie wiadomo, czy lakier nie znajdzie się też gdzie indziej niż na paznokciach, gdy na przykład autobus albo pociąg zahamuje. Ostatnio gdy malowałam pazury w SKM-ce usłyszałam ten zawsze stresujący wszystkich komunikat:
– Bilety do kontroli!
Zakręciłam lakier. Kontroler w stylu siłownianym stanął nade mną. Nie wyglądał ani na jotę na sympatycznego, a jednak widząc jak gimnastykuję się by wyjąć bilet z torebki wewnętrznymi częściami dłoni, z nagle ujawnionym uśmiechem, który rozświetlił jego groźną twarz jak upragniony promień Słońca, powiedział:
– Pani nie musi, bo sobie Pani lakier zniszczy.
I poszedł dalej pod nosem burcząc z rozrzewnieniem, o jakie w życiu bym nie podejrzewała osoby z jego emanującą testosteronem posturą:
– Pewnie na randkę jedzie…
Już by mnie nie zdziwiło, gdyby zaczął sobie nucić jakąś miłosną piosnkę. Proszę jakiego dżentelmena i romantyka ukrywa się pod powierzchnią twardziela. Tak właśnie powinno się traktować kobiety, które sobie malują paznokcie 😉

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.