„Jeszcze krzyczę tą ciszą
która mgłą niesie się od morza
I jakbym już szedł po wodzie
w nieskończoność spokoju”
(Jerzy Stachura, z: „Czyż nie pożycza się kwiatów”)
„Tej miłości czekającej na przystanku już nie znajdę” – tym wypowiedzianym przez siebie zdaniem zauroczył mnie poeta i malarz Jerzy Stachura. Bo czy nie jest tak, że wszyscy czekamy w nieskończoność na lepszą, jakąś wyimaginowaną Miłość, nie zdając sobie sprawy, że ta właśnie, która nas spotyka jest cudem samym w sobie, a my czekamy na jej śmierć, by pojąć, że to była Miłość właśnie? Zamiast delektować się tym co żywe, życiem samym w sobie, wiecznie dążymy do zagłady, by odkryć jego wartość. By uchwycić życie w jego ostatnim tchnieniu, gdy staje się już obiektem z zamkniętą formą… Czyli uchwyconą w pewną całość, czyli nieżywą, nie podlegającą żadnym zmianom, tak właściwym dla życia. Jak mówi Stachura, powinniśmy próbować rozegrać nasze szanse na poprowadzenie gry, w jaką gramy żyjąc, jak szachista. Nie powtarzać złych ruchów, które nie prowadzą nas do wygranej, które stawiają nas w ciągłej powtarzalnej sytuacji bez dobrego rozwiązania. Sposobem na wygranie ze śmiercią jest według Stachury pisanie. Ono bowiem pozostanie żywe, nawet wtedy gdy już nas nie będzie. Pociągnę tę myśl tak: to co my napiszemy to nie są zdania skończone. Bo do każdego zdania można coś dodać, albo na nowo je przekształcić. Ci, którzy z naszym słowem się zetkną, mogą mu nadać nową formę, albo przejąć naszą formę do układania własnych zdań.
Każdy z nas umiera wiele razy. Dopiero gdy coś się kończy możliwe jest uchwycenie w pamięci czegoś w całości: od początku do końca. Do zobiektywizowania, nadania kształtu, do stania się CZYMŚ w pełni. A pisanie jest cudowne, bo żyje. Zmienia się autor, zmienia się forma, ale myśli są przekazywane z jednego na drugiego, rozpalają dialog, lub pogłębiają afirmację.
Żyjmy więc w nieskończoność! Na przekór śmierci, która chciałaby zamknąć każde dzieło w całość. I każde życie zamknąć końcem. Domalowujmy coś do obrazów, dodawajmy coś do zdań. Nie pozostawiajmy po sobie ciszy. To co w nas siedzi powinno być wykrzyczane. Krzyczmy więc udowadniając, że żyjemy wiecznie!
(Myśli wyciągnięte ze spotkania z Jerzym Stachurą promującego jego najnowszy tomik poezji „Czyż nie pożycza się kwiatów” zorganizowanym w sopockiej Sopotece).