Kiedy KTOŚ nie chce żyć Z TOBĄ długo i szczęśliwie

I nadszedł ten moment. Koniec Świata. (Mojego.) W którym ON powiedział, że nie powinniśmy się już kontaktować, bo on widzi, że ja za dużo chcę… Tak, bo ja chciałam nie tylko zaangażowania i intymności, którą mi zapewniał, ale też poczucia bezpieczeństwa i czegoś, czego dać mi akurat już nie chciał.  WIERNOŚCI… Bo taka ze mnie roszczeniowa kobieta, no… (…)Tak, chciałam żeby nie bzykał innych podczas gdy ze mną rozmawia do bladego świtu. Ale on PRZECIEŻ traktuje mnie jak przyjaciółkę, więc co ja sobie do cholery wyobrażam? Przecież to, że jesteśmy cały czas w kontakcie nic nie znaczy. (Dla niego.) (No i dla mnie też nie powinno.) To tylko rozmowa przecież. O wszystkim. O smutkach i radościach. O traumach i niespełnionych marzeniach. O tacie, mamie, kocie, samochodzie, wakacjach, miłościach, miłostkach, dzieciach, chorobach. O tym co boli, i co łagodzi ból. O tym, gdzie się chce pojechać, co robić, i jak żyć.

I nie, on nie chce się spotykać, bo wiadomo, że wylądujemy wtedy w łóżku. No taaaak. Bo on tego przecież nie chce. (CHOCIAŻ CHCE… ) No ale Boże, co jego rodzina by pomyślała! I kumple! Ale by z niego ryli! No tak, jaka ja głupia, czego ja oczekuję?!?! Że przyzna się, że z taką zużytą wieloródką ma COŚ wspólnego? Z jakąś taką zwyczajną kobietą, co ma zwyczajną pracę, zwyczajne mieszkanie, i bardzo zwyczajne ciało, na dodatek z blizną po cesarce? Nie no, muszę to przełknąć sama – to oczekiwanie na nie wiadomo co, nie wiadomo po co. To ja to piwo nawarzyłam. On patrzył jak się podgrzewam i podgrzewam, i nie umiał spuścić tego widoku z oczu. Ale wypić to co się zagrzało, oj nieeeee, to byłby koszmarny wstyd dla niego! I ujma. Muszę to wszystko zmieścić w sobie, i nie pokazywać innym, że mnie zmuliło, że za dużo tego wszystkiego jak dla jednej kobiety, i że nie jestem w ogóle pijana. Tą miłością niechcianą.

A na niego przecież cały świat lasek czeka! Z niezwykłymi pracami, niezwykłymi domami, niezwykłymi ciałami. Bez żadnych blizn! I wszystkie go tak samo pokochają z pewnością, i ze wszystkimi tak samo wyśmienicie się zawsze dogada! Każda tak samo przeczyta w jego myślach o co mu chodzi, i każda spełni wszystkie jego zachcianki. Musi tylko przestać o mnie myśleć. To takie proste. On widzi rozwiązanie. (A ja nie…) Tym się różnimy: on myśli, a ja czuję. I on to wszystko przemyślał: każdy najdrobniejszy szczegół. A ja to wszystko przeczułam… Jego plan na teraz to zaliczyć jak najwięcej dziewczyn, żeby zapomnieć o TEJ MNIE tutaj przed nim stojącej na ugiętych nogach, nie wartej uwagi, nie wartej poświęcania czasu. Och, a on stracił już go tyle dla mnie! No tak… On tak. A ja nie. Ja się tym czasem zachłysnęłam. Ten czas dla mnie wtedy przestał istnieć. Jego ważność, jego linearność, jego przeszłość i przyszłość.

– Nie wierzę, że nie chcesz NICZEGO… – to już nie była walka. To tylko rozpacz, nad którą nigdy nie umiem zapanować, wylewała się ze łzami na podłogę. – Nie wierzę, że niczego nie czujesz. Nie mogę pojąć, jak to jest możliwe, bo jesteśmy jak zrośnięci!  Znam Twój rozkład dnia bardziej niż swój. A przede wszystkim znam Twoje marzenia, obawy, lęki, nadzieje. Wszystkie przecież razem roztrząsamy… I ja też tylko z Tobą się tym samym dzielę. Przecież nie chcę tego mówić nikomu innemu! Wiem, jaki film czy muzykę byś polubił, wiem co odpowiesz zanim cię o coś zapytam. Nie musimy rozumieć co drugie mówi, bo nie musimy nawet mówić. Czujemy, co chcemy powiedzieć, oraz to co chcemy powiedzieć przez to co chcemy powiedzieć… Jesteśmy dla siebie jak odpowiedź na pytanie, jak „Dzień dobry” dla „Dzień dobry”, jak zachód dla wschodu słońca. Jesteśmy odpowiedzią na swoje pytania!  A ja przecież tak bardzo…

– Ciii!!! Tylko nie mów TEGO! – przerwał mi wyznając tym samym moją Miłość do NIEGO…

I znów w ciszy odnaleźliśmy siebie. I w tej samej ciszy od siebie odeszliśmy, chociaż zostaliśmy oboje na swoim miejscu. (On w moim sercu, a ja w jego, chociaż mnie nie widzi. (Bo nie chce… To znaczy chce, ale nie chce chcieć… Przecież to wstyd. Wstyd… Wstyd!))

MIŁOŚĆ to bajka, w której jeśli bohaterowie chcą żyć długo i szczęśliwie, to w niej żyją. Ale jeśli Książę wstydzi się występować w bajce, Księżniczka wychodzi na wariatkę. Która żyje w świecie fantazji. Marząc, że ktoś będzie widział te same rzeczy, które ona. I że ktoś wreszcie zamieszka w jej bajce… A największą jest wariatką, jeśli ona wciąż czeka na tego jedynego, który jako jedyny ją rozumiał, i widział to samo co ona, a jednak odjechał na białym koniu w chuj daleko. I już jest dawno za górami, za lasami, i nie chce żyć z nią długo i szczęśliwie…

Photo by photo-nic.co.uk nic on Unsplash

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.