Serce na półce

Codziennie sprawdzam, czy nie podrzuciłeś mi mojego serca na wycieraczkę pod moje drzwi. Bo nieopatrznie zostawiłam je na Twojej półce w przedpokoju. Ono dobrze się wtapia w Twoje otoczenie, dlatego go pewnie nie zauważyłeś. Nie chcę prosić, żebyś mi je oddał, bo ono nie ruszy bez Ciebie. I nie pasuje do smutnego wystroju mojego mieszkania, ani do mojego nieżywego nastroju. Ja bym chciała je z powrotem wsadzić na miejsce u Ciebie. I tam odpocząć, i wreszcie móc spokojnie oddychać, z nadzieją, że przeżyję kolejny dzień bez przymusu ruszania ciałem bez bijącego serca w klatce piersiowej (…)

Bez niego da się żyć podobno. Ale ja nie wiem, czy żyję. Nie nazwałabym tego tak. Oddycham oddechami innych. Spijam słowa miłosne z ich ust. Owijam się ich ciepłem. Wpatruję się w nich jak się całują. Czuję ich doznania, i czuję ich miłość. Chodzę za innymi i ich podglądam jak robią kolację w swoich domach. A na ulicy kradnę ich znaczące spojrzenia. I chowam je głęboko pod powiekami. Tylko łzy mnie zdradzają. Że sama nie mam nic. Że sama nie mam takich słów, ciepła, pocałunków, kolacji we dwoje, i żadnego wzroku utkwionego we mnie. Może się da więc żyć bez serca. Ale wtedy jest bardzo zimno, a z zimna się drży i płacze.

Boję się bardzo, czy go nie wyrzuciłeś wraz z innymi niepotrzebnymi rzeczami. I że już nigdy się nie poruszy z rozpaczy, że się znalazło w bolesnym miejscu spoczynku dla wszystkich niechcianych rzeczy.

 

Photo by Zoritsa Valova on Unsplash

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.