Kilka lat temu, niedługo po moim rozwodzie, kiedy zostałam ze swoją gromadką dzieci sama, nie dawałam rady połączyć pracy z ich opieką (biedaki spędzały po 10 godzin w przedszkolu i szkole, bo czekały na mnie aż wrócę z pracy). Nie miałam czasu na myślenie, co robić, i wtedy się rozsypałam. Nagle rozwaliły mnie bóle mięśni i stawów. Trafiłam do szpitala reumatologicznego. (…)
Kłębek wełny
Zawijam się w kłębek wełny,
z twojego swetra,
który pozostał po tobie
obok niedokończonych zdań i marzeń.
I ołówkiem rysowanych planów (…)
Poboli, poboli. I wcale NIE PRZESTANIE.
Czy ból jest po to, żebym wiedziała, z czego się składam? Żebym czuła, gdy odpadają mi moje kawałki? Gdy ktoś wyrywa moje paznokcie? Albo ciągnie za rękę czy nogę? Albo gdy komuś innemu oddaję nerkę, a jeszcze innemu serce? Po to, żeby przypomnieć mi, że nie służę do rozdawania, i że powinnam się jednak trzymać w jakiejś całości, zanim pozostanie ze mnie tylko powietrze przeszyte bólem? Tym przeogromnym bólem… (…)
W poszukiwaniu sensu
Budzę się śpiąca. Liczę ile godzin zostało mi tego dnia, żebym mogła znów położyć się do łóżka, z którego teraz się zgrzebuję. Dla dzieci, nie dla siebie. Zrzucam nogę za nogą. I głowę za nogami. Boli mnie całe ciało, do czego przyzwyczaiłam się na tyle, że uważam to za mój normalny stan. Moje dni różnią się tylko poziomem bólu. Dziś jest chujowo, ale w sposób znośny. Czasem jest na tyle chujowo, że jest to nie do opisania. Wtedy bym nawet nie pisała. Połykam magiczną tabletkę, która podobno ma pobudzić serotoninę, po której chce mi się jeszcze bardziej spać, ale ma niby pomagać na te bóle somatyczne. Czuję to tak jakby ból duszy docierał do komórek mojego ciała i przypominał mi, że moje ciało potrzebuje szczęścia by przestać czuć ból. A ja bym chciała całkiem przestać czuć. Bo im więcej sobie narobię nadziei na szczęście, tym bardziej potem cierpię. (…)
Spowita w bólach
Myślisz, że jesteś leniem. Czujesz się upokorzona swoim brakiem sił. Staczasz się z łóżka, żeby zrobić cokolwiek. Tylko obowiązki sprawiają, że na chwilę ogarnięta adrenaliną zbierasz się w sobie, by zaprowadzić dziecko do przedszkola/szkoły, pójść na uczelnię/do pracy/czy choćby do lekarza. Wszystko wydaje się takie trudne i stresogenne. (…)