Przykazy, nakazy

Ponad rok temu kupiłam córce okulary. Musiała je nosić do oglądania telewizji i czytania książek. Niedawno byłam z nią na ponownej kontroli u okulisty, gdzie stwierdzono, że już nie musi w ogóle nosić okularów, bo jej wzrok się poprawił. I wtedy mała mnie zagadała:
– „Mamo, muszę Ci coś wyznać, ale nie możesz być zła” – jak takie coś słyszę, to od razu wiem, że to gruba sprawa.
– „No, nie będę” – taaa, nie będę, już jestem zła na samą myśl, że coś mega nabroiła – „No mów!”
– „Wiesz co, ja nigdy tych okularów nie założyłam w szkole… Zawsze je brałam ze sobą, no bo mi kazałaś, ale nie chciałam, żeby dzieciaki się śmiały ze mnie, więc ich nie zakładałam. Nigdy… A najgorsze było, jak raz ich zapomniałam, a ty mi je przyniosłaś do klasy. Myślałam, że się pod ziemię zapadnę… Gdy Zosia spytała mnie, co mi przyniosłaś, to powiedziałam, że w środku futerału jest mój telefon.”
No i tak to jest. Na cholerę się starać, i dziecko po okulistach prowadzać. Wybór okularów to też była droga przez mękę, bo: te nie, te nie, te nie… I wreszcie jakieś najdroższe wybrała. I po co? Żeby ich nie nosić 😀 I koniec końców, miała rację. Czasem coś co robimy, bo jest nam nakazane, jest naprawdę bezsensowne. Dlatego w ogóle nie byłam zła na córkę. Raczej zawiedziona swoim dostosowywaniem się do przykazów, które nie zawsze są stosowne. Tylko jak rozróżnić te dobre od tych złych? Na to nie ma odpowiedzi. I tak błądząc, w końcu odkrywamy, którą regułę warto, a której  nie, odrzucić.

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.