Najgorsze jest, gdy Ktoś, kogo kochasz najbardziej, komu ufasz, i komu zawierzasz swoje życie, skazuje Ciebie na życie w najgorszym smutku, wyrzutach sumienia, przymusza do rzeczy, których nie chcesz, które sprawiają Tobie ból, nie współgrają z Twoimi chęciami, marzeniami, i Twoim sumieniem. Czujesz wtedy zagubienie, Twoje cele zmieniają się dla tego kogoś wbrew Tobie. I będziesz żyć w smutku i cierpieniu, jeśli poddasz się tej osobie. Ale jak nauczyć się mówić NIE? Albo jak namówić tę upartą i autorytarną osobę do zmiany swoich poglądów? Jeśli siłą, to nadal nasze odczucia będą mieszane, nie będziesz czuć pełnej radości ze swoich wyborów. Jednak warto powalczyć. Bo to NASZE życie. Nie tej osoby! I nawet jeśli ta osoba jest dla nas odniesieniem naszym, jak Słońce dla gwiazd, to starajmy się nie spalić jego żarem, i świecić swoim światłem, i nie patrzeć w oczy Słońcu, żeby nas nie zaślepiło. I nie spaliło naszego wzroku.
Matka nie powinna życzyć źle żadnemu swojemu dziecku w imię jakichś wydumanych zasad.
– Mamo nie chcę rodzić tego dziecka. Jestem za młoda/byłam zgwałcona/dziecko będzie chore/mam zagrożoną ciążę.
– Musisz! Bo Bóg/bo co powiedzą ludzie/bo sama chciałaś, to masz/bo jesteś niewdzięczna za życie jakie w sobie nosisz/bo jesteś głupia.
Takim pomiataniem dziecka, i przymuszaniem do rzeczy, których dziecko nie chce, Matka doprowadza do tragedii. Do życia w piekle. Taka Matka to nie jest Matka Kochająca. Taka Matka, to Matka Torturująca.
***
Nie można wsadzać rąk w nie swoje majtki. Nie można kazać komuś rodzić, gdy to grozi utratą zdrowia rodzącej lub skazuje narodzone dziecko na wieczne cierpienie. Każdy powinien rozstrzygać o narodzeniu dziecka w swoim sumieniu. Są pewne sprawy, o których nie mogą stanowić zewnętrzne zasady, a jedynie wewnętrzne. I mówię to z pełną świadomością, jako ta, która sama była poddana ciężkiej próbie i pytaniu o terminację ciąży. Działo się to w połowie ciąży, gdy poszłam na USG dowiedzieć się o płeć dziecka, a zamiast tego newsa, wyszłam z wiadomością o torbieli na mózgu dziecka i podejrzeniu agenezji ciała modzelowatego (zupełnej niepełnosprawności polegającej na braku połączenia między dwiema półkulami mózgowymi). Zagrożenia mojej ciąży na moje szczęście były po kolei rozwiewane, i urodziłam zdrowe dziecko, jako mój osobisty cud. Trafiłam co prawda na badania do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie poznałam na tyle dużo chorych dzieci, i ich cierpiących rodziców, że wiem, że jeśli ktoś uzna, że nie chce żyć cierpiętniczo, to nie jest to zło. Tylko dobro właśnie. Dobro nienarodzonego, skazanego na cierpienie człowieka, i jego rodziców.
Nie można skazywać ludzi na cierpienie.