Chcę być wiecznie niedojrzała!

Ostatnio z przerażeniem przeczytałam etykietę mojego płynu do zmywania makijażu, na którym widniała wytyczna: „DO SKÓRY DOJRZAŁEJ”… Do tej pory zachwycona byłam jego nazwą główną: „PŁYN MICELARNY”, bo to brzmi tak jakoś fantazyjnie. Nawet nie wnikałam co to jest ta micelarność cała. Grunt, że poetycko brzmi, i zachęca mnie do bycia właścicielką tego magicznego płynu.

Ale ja nie chcę stosować niczego co z dojrzałością się kojarzy! Ja protestuję! Ja chcę coś, co mi pomoże wierzyć, że nadal cieszę się młodością i moja przyszłość jest wciąż przede mną, cała cudowna, bez zmarszczek, nie potargana taka, siwiejąca. Bo nie chcę czuć się kimś, kto przeżył wszystko, i wszystko wie. I nawet jeśli napis na toniku mówi  o skórze, a nie o osobowości, to ja i tak widzę powiązanie skóry z tym, co w jej środku się znajduje.

Zerwałam etykietę z płynu, i nakleiłam nalepkę z Soy Luną na wrotkach, zapożyczoną od córki. I szczerze, dużo lepiej mi się teraz zmywa makijaż. Z uśmiechem odbijam się w ufnych oczach Soy Luny, i odwdzięczam się jej uśmiechem, którym ona obdarza świat nie wiedząc co to jest dojrzałość, ani wcale jej nie pragnąc. Może właśnie dzięki temu się tak uśmiecha… Ja też nie zamierzam przestać się uśmiechać. Protestuję więc śmiechem nastolatki z nadawanych nam etykiet, z którymi zawsze można zerwać, żeby się przygnieść schematem, w którym się nie odnajdujemy.

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.