Czego szukasz?

Takie to było niby śmieszne,
gdy wyrwałeś ją wczoraj w klubie.
Patrzyła znacząco. Uwiodła cię tańcem.
Szeptem ją zaprosiłeś,
głaszcząc jej gołe plecy
pod jej odważną sukienką.
Zaśmiała się z życia.
Z podchodów, z dłuższych znajomości.
O imię nawet nie zapytałeś.
Wsiadła w twoją taksówkę,
Już tam cię pieściła,
Nie myśląc o jutrze.
I o chłopaku,
którego zostawiła w domu…

Rozkosz była nieziemska.
Mimo, a może dlatego,
że jej nie znałeś.
Jej ciało pachniało konwaliami.
Co będzie dalej
nie wiedziałeś.
Ale było wam dobrze.
Od tyłu, klasycznie,
i gdy kończyła zgrabnie ustami.
A po wszystkim pieściła Ciebie
swoimi wielkimi, słodkimi jak miód, piersiami.
Myślałeś,
że może coś z tego będzie.
Że tak może zrodzić się miłość.
Że szaleństwo czasem do czegoś wiedzie,
i że wasza historia dalej się na pewno potoczy
od majtek zdartych w głodzie ciała,
do porannej jajecznicy
zjedzonej razem.
Jajecznicy z bułkami.

Rano obudziło cię jej szamotanie.
Schylona nad podłogą,
ubrana do połowy,
uporczywie wpatrywała się w dywan:
– Czego szukasz? – spytałeś gotowy jej pomóc.
– Godności…
Spojrzała na ciebie z niepokojem jak na nieznanego przechodnia,
po którym nie wie czego się może spodziewać:
ataku, zaczepki, czy obojętności.
Udowadniając ci po raz kolejny,
że człowiek nawet kiedy jest najbliżej ciebie,
i tak jest zawsze daleko.
I że naiwność
to wierzyć w ludzi,
ciągle się na nich,
i na sobie, zawodząc,
a nadal wychodzić do nich z pytaniem:
– Chciałabyś ze mną zjeść bułki na śniadanie?

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.