Jestem MATKĄ, KURWA, POLKĄ

„Kim jesteś z zawodu?”, „Co robisz na co dzień?”, „Czym się zajmujesz?”. Męczą Was te pytania i doprowadzają do szału. Nie wiecie co odpowiedzieć, żeby nie okłamywać (chociaż czasem aż korci po to, by nie usłyszeć tej tak wiele znaczącej odpowiedzi wypowiedzianej speszonym tonem ze świadomością, że zadało się niestosowne pytanie: „A…”), ani żeby nie stracić na wartości w czyichś oczach (…)

Nie chcecie używać czasu przeszłego, ani przyszłego. Bo to brzmi jak tłumaczenie swojej winy: „Teraz jestem w domu, ALE niedawno jeszcze BYŁAM menadżerką. I PLANUJĘ zdobywać kolejne korporacyjne szczyty. Na nianię i sprzątaczkę wydałabym więcej niż sama zarobię, a przy okazji nie będę widzieć dzieci co najmniej 10 godzin dziennie”. Tymi tłumaczeniami podkreślacie własne nastawienie do tego bycia w domu. I to, że się utożsamiacie z interlokutorami. Że siedzenie z dziećmi i bycie tą opiekunką i sprzątaczką jest BLEEE, i w ogóle rzyg. Najgorsze, że jednak gdzieś podświadomie chcecie być w tym domu, przy dzieciach, patrzeć jak ząbkują i pomagać im nie tylko stawiać pierwsze kroki, i wypowiadać pierwsze słowa, ale też właśnie umyć się, gdy się zarzygają. Wiadomo siedzenie non stop z nimi prowadzi do szaleństwa. Jednak generalnie to jest to czym się teraz zajmujecie, i co robicie na co dzień. I nawet jeśli tęsknicie do tego kim byłyście przed ciążami, i wyobrażacie sobie jakimi to będziecie zajebistymi business womankami gdy wreszcie wyjdziecie do ludzi, to jednak nie umiecie sobie odmówić tej naturalnej chęci spędzenia pewnego czasu z potomstwem. Mimo że społeczne wymogi Was wzywają do bycia KIMŚ, wmawiając Wam, że przy wychowywaniu dzieci zamieniacie się w nic nieznaczące istoty, pieprzcie to. I powiem Wam, Kochane, co odpowiadać na te wszystkie pytania oceniające Waszą użyteczność i pozycję społeczną. Powiem Wam też, że warto się ubierać codziennie tak jakby się szło do pracy, a także malować na maksa, bo to też świadczy o Waszej pozycji społecznej, bo jak wiadomo człowiek jest osobą sztuczną, jest konstruktem społecznym, i my musimy codziennie tworzyć własny wizerunek stawiający nas na odpowiednim szczeblu drabiny społecznej. Nie dajcie się pogrążyć jak więźniarki własnego domu.

Nie słuchajcie tych, którzy Was popychają do powrotu do wyścigu szczurów, bo w ten sposób dajecie się ruchać tym, którzy mają z tego przyjemność, a Wy pozostajecie upokorzone. Róbcie to na co macie ochotę, nawet jeśli jest to ścieranie podłogi. Bo możliwe, że Wy właśnie teraz bardziej żyjecie, niż ci, którzy nie żyją naprawdę, tylko są KIMŚ  innym: są team leaderem, menadżerem, analizatorem danych, nauczycielem, dyrektorem, i myślą że to jest prawdziwsze niż bycie MAMĄ. Ludziom dzisiaj się już wszystko całkiem popierdoliło. Cieszcie się z tego, że jesteście najbliżej życia: przy Waszych dzieciach. Dla dobrego samopoczucia, dzisiaj tak bardzo opartego na adoracji innych, zakładajcie seksowne ciuchy, i malujcie usta na czerwono, nawet jeśli to co robicie w tym domu nie jest tego warte. I jeśli znów zostaniecie zagadane na temat pracy, grzecznie to powiedzcie, acz stanowczo, tak żeby komuś nie przyszło na myśl tego wyśmiać, wydrwić, czy obarczyć poniżającym wzrokiem, a zapewniam, że zyskacie uznanie, na jakim każdemu zależy: „Jestem MATKĄ, KURWA, POLKĄ”. I wyjaśnijcie, że to taki najstarszy zawód świata… Uśmiechajcie się przy tym uroczo i wypinajcie dumnie swoje piersi, nawet jeśli ścieka z nich mleko… I wdychajcie to, czym akurat żyjecie. Nie dajcie sobie wmówić, że to złe powietrze. Nie dajcie odbierać sobie przyjemności macierzyństwa. Nie dawajcie się!

Photo by Jonathan Borba on Unsplash

You may also like

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.