Wyszłam na spacer ze swoimi podopiecznymi. Biegają, szaleją, krzyczą, skaczą. Staram się na to nie patrzeć, żeby zachować stan ZEN mimo wszelkich przeciwności losu do jego osiągnięcia, jakimi są DZIECI 😉
Nagle moje najstarsze dziecię syczy:
-Booooli mnie okoooooooo!!!
Dopytuję:
– Coś ci do niego wpadło?!
– Tak!!! Kij Kornelii!
A ja naiwna spodziewałam się odpowiedzi typu: „Paproch” albo „Mucha” 😀