Malowana historia

Już nie mam sił
tak codziennie malować swojej maski w wydłużone ponad smutek rzęsy
i uwypuklać prawdziwość uśmiechu sztucznym kolorem czerwieni.

Już jestem zmęczona.
Tym moim płaczem przerywanym smarkaniem.
I zmywaniem z twarzy śladów tuszu,
który się rozczula przy każdym kontakcie z moimi oczami.

Każdy nosi swoją historię wymalowaną na twarzy
ubarwioną odpowiednimi cieniami
dla własnego efektu.
Jedni mniej, drudzy bardziej, się nią dzielą.

I każdy chciałby trafić na właściwego czytelnika,
który się zachwyci tą opowieścią.
I wejdzie w nią całkowicie.

Ja już nie wierzę, że znajdę takiego.
Dlatego nie mam sił już niczego chować pod kryjącym podkładem.
Ani malować powiek na żadne kolory tęczy.

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.