Poprosiłeś mnie wczoraj, żebym odkryła swoje ramiona, bo lubisz przyglądać się dołeczkom obok szyi. Dotykałeś ich, sprawdzając jak wiele łez zdołałyby pomieścić. A u mnie są one głębokie, i chyba Ci tym zaimponowałam. Odchyliłam koszulkę i ramiączka od stanika, i patrzyłam w słońce, żeby nie musieć patrzeć ci w oczy, bo bałam się, że nie znajdę w nich pożądania. (…)
Gdy tak dłużej się mi przyglądałeś, i badałeś dalej moją szyję będąc ode mnie na jeden krok, blisko, ale nie tak, jak blisko poczułam, że bym chciała, zdecydowałam, że odsłonię też całkiem moje piersi, i upuściłam stanik na ziemię. Udawałeś, że to nie jest niestosowne, a ja, że jestem przyzwyczajona do rozbierania się przed nieznajomymi.
Zastanawiam się teraz, jak Ty to zrobiłeś, że oddałam Ci wszystkie moje dane wrażliwe. Wydawało mi się to tak naturalne, żeby podać Ci kod każdego mojego pomieszczenia, nawet sypialni. Czemu tak łatwo oddałam Ci moje wszystkie numerki? Przecież teraz będziesz mógł wejść do mnie, nawet gdy śpię. Myślałam, że potrzebujesz wiedzieć, skąd te moje ślady na ciele, rany, blizny i zmarszczki, bo masz na nie jakiś pomysł. A ja nie umiem nie odpowiadać na czyjeś potrzeby. Zawsze z czymś nadskakuję. I teraz nie wiem, czy naprawdę chcesz zaradzić na starzenie się mojej skóry? I czy znasz eliksir młodości, a może i miłości, i jakieś dobre rozweselacze, którymi chciałbyś się ze mną podzielić?
Zadbałam o każdy szczegół opowieści o kształcie mojego ciała, żebyś zrozumiał, że nie miałam szans nie przyciąć się jakimiś drzwiami, ani spaść z huśtawki, gdy ktoś mnie za mocno rozbujał. Że niecelowo rozcięłam sobie też wrażliwą głowę, gdy bawiłam się z kimś w chowanego. I że to nie do końca moja wina, że mam tak poobijane kolana, ale chciałam, żebyś zrozumiał, że to przez nie nie lubię się już bawić na placu zabaw.
Podałam Ci każdy szczegół, żebyś umiał zrekonstruować moją wcześniejszą wersję, sprzed moich gorszych lat. Żebyś mógł zakochać się w tej dawnej mnie, i wypełnić luki brakujących dni, brakującego uśmiechu, brakujących pomysłów na to, jak ułożyć życie, by wyglądało pięknie, i by dawało szczęście. Żebyś chciał połączyć tę roześmianą dziewczynę z długimi włosami ze swoją chłopięcą wersją, której dzisiejsza męskość tak bardzo mi imponuje. Do której moja kobiecość tak bardzo pasuje, i pragnie dostosować się do kształtu tych ud i żeber.
Obawiam się, że podszedłeś naukowo do przegubów moich dłoni, na których też szukałeś śladów samookaleczeń. A ja tak bardzo pragnęłam zakryć moje niedoskonałości Twoim ciałem, żeby przestać je dostrzegać. Ty jednak chciałeś oddać mnie jedynie eksperymentom. A ja szukałam w tym dotyku szukającym śladów powstawania ran, ukojenia. Odnalazłeś we mnie tory, którymi można odlecieć w namiętność, która mi już tyle bólu sprawiła. A jednak poczułam znów siły, żeby na nie wrócić, i wybrać się znów w szaloną podróż. Tym razem z Tobą… O ile tutaj wrócisz, i nie pozostawisz mnie jedynie obiektem Twojego zainteresowania, bez zaangażowania większego niż naukowe. Ciągle stoję bez stanika, i nie wiem, czy oczekujesz ode mnie, że go z powrotem założę, czy rozbiorę się już całkiem, tak do końca. Żebyś mógł eksplorować dalej ślady na moim doświadczalnym ciele. Ślady Twoich doświadczeń i możliwych przeżyć…