Pod moim postem o ludzkim byciu mięchem napisała do mnie koleżanka:
„Od początku. Cześć wszystkim, jestem Monika i byłam jednym z kumpli w wyżej wspomnianej rozmowie. Zastanawiające, czyli co? Mimo tej wspaniałej rewolucji seksualnej dalej do tekstu o seksie bez miłości bohaterami musza być tylko mężczyźni. bo tak jest łatwiej? Czy bardziej zrozumiale? Mój były chłopak potrzebuje więzi, żeby iść z kimś do łóżka. To też nie pasuje do założenia na temat mężczyzn jakie zawarto w tekście. W pierwszym odruchu byłam absolutnie wściekła, bo oto kolejny blog powtarza niekorzystne schematy, gdzie mężczyzna może „zaliczać”, a kobieta już nie. Seks jest potrzeba, fizjologiczną i wszyscy go potrzebujemy. Nie chcę go sobie odmawiać tylko dlatego, że nie jestem w związku albo czegoś nie czuję. Nie unieszczęśliwia mnie to i mam dość słyszenia, ze nie jestem szczęśliwa. Kto mnie zna dobrze wie, że jestem. Lubię seks i mam seks z kimś kogo lubię, ale go nie kocham. Nie jesteśmy razem i nie będziemy. Nie potrzebuję miłości, żeby mieć z kimś seks, a z nim mam fantastyczny. Czy go szmacę a może wykorzystuję? Czy pozbawiam siebie albo jego jakichś ludzkich cech? Tak się umówiliśmy. Jesteśmy wobec siebie fair. Nikomu nie dzieje się krzywda. Natomiast chciałabym się jeszcze odnieść do wypowiedzi M. o inteligencji. Najlepszy seks w życiu miałam z facetem głupim jak mój trampek i też wspaniały z facetem o skrajnie różnych poglądach niż moje. Obecnie nie jest inaczej. Kolega mówił, ze dla niego to „kwestia standardów”, że wybiera tylko partnerki inteligentne. Czyli to jest seks bez zobowiązań, ale po rozmowie kwalifikacyjnej? Chyba nie łapię. Albo chcemy czegoś więcej albo nie. Pragnęłabym, abym mogła jako kobieta otwarcie mówić, że ja zwykle nie chcę. I jeszcze abym potem nie słyszała, że jestem szmatą.”
„Od początku. Cześć wszystkim, jestem Monika i byłam jednym z kumpli w wyżej wspomnianej rozmowie. Zastanawiające, czyli co? Mimo tej wspaniałej rewolucji seksualnej dalej do tekstu o seksie bez miłości bohaterami musza być tylko mężczyźni. bo tak jest łatwiej? Czy bardziej zrozumiale? Mój były chłopak potrzebuje więzi, żeby iść z kimś do łóżka. To też nie pasuje do założenia na temat mężczyzn jakie zawarto w tekście. W pierwszym odruchu byłam absolutnie wściekła, bo oto kolejny blog powtarza niekorzystne schematy, gdzie mężczyzna może „zaliczać”, a kobieta już nie. Seks jest potrzeba, fizjologiczną i wszyscy go potrzebujemy. Nie chcę go sobie odmawiać tylko dlatego, że nie jestem w związku albo czegoś nie czuję. Nie unieszczęśliwia mnie to i mam dość słyszenia, ze nie jestem szczęśliwa. Kto mnie zna dobrze wie, że jestem. Lubię seks i mam seks z kimś kogo lubię, ale go nie kocham. Nie jesteśmy razem i nie będziemy. Nie potrzebuję miłości, żeby mieć z kimś seks, a z nim mam fantastyczny. Czy go szmacę a może wykorzystuję? Czy pozbawiam siebie albo jego jakichś ludzkich cech? Tak się umówiliśmy. Jesteśmy wobec siebie fair. Nikomu nie dzieje się krzywda. Natomiast chciałabym się jeszcze odnieść do wypowiedzi M. o inteligencji. Najlepszy seks w życiu miałam z facetem głupim jak mój trampek i też wspaniały z facetem o skrajnie różnych poglądach niż moje. Obecnie nie jest inaczej. Kolega mówił, ze dla niego to „kwestia standardów”, że wybiera tylko partnerki inteligentne. Czyli to jest seks bez zobowiązań, ale po rozmowie kwalifikacyjnej? Chyba nie łapię. Albo chcemy czegoś więcej albo nie. Pragnęłabym, abym mogła jako kobieta otwarcie mówić, że ja zwykle nie chcę. I jeszcze abym potem nie słyszała, że jestem szmatą.”
Monika, zacznę od tego, że masz rację, że nie można zupełnie rozdzielać tego co „facetowe” od tego co „kobietowe”. Że pewne zachowania mamy wspólne niezależnie od płci – zwyczajnie ludzkie. Ale jednak uważam, że pewien podstawowy podział jest zachowany. Moją teorię poparły moje własne dzieci wizualizując ją w tej oto z życia wczorajszego wziętej scence:
Moja najmłodsza, trzyletnia, córka wyznała, że w przedszkolu woli bawić się z kolegami, bo koleżanki się z niej śmieją. Spytałam ją, żeby odciągnąć ją od tematu dręczących ją koleżanek, z jakim kolegą lubi się bawić najbardziej. Powiedziała, że z jakimś Maćkiem. Na to moja sześcioipółletnia córka zadała jej pytanie godne każdej małej romantyczki, ale znającej już realia życia:
– A nie próbował cię pocałować?
Mała nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy mój ośmioletni syn, znający jeszcze bardziej te realia życia, zapytał przeszczęśliwy, że wpadł na genialnie śmieszny pomysł:
– A nie próbował cię jeszcze zaciągnąć do łazienki na seks?
Mała miałaby historię do opisania na #metoo, ale na razie nawet dobrze jeszcze nie mówi, ani nie kuma, że to mogłoby być obraźliwe, jeśli nie miałaby odpowiednio wyrobionego poczucia humoru.
No i tyle jeśli chodzi o zobrazowanie romantyczności kobiet i obcesowości facetów…
Mała nie zdążyła odpowiedzieć, kiedy mój ośmioletni syn, znający jeszcze bardziej te realia życia, zapytał przeszczęśliwy, że wpadł na genialnie śmieszny pomysł:
– A nie próbował cię jeszcze zaciągnąć do łazienki na seks?
Mała miałaby historię do opisania na #metoo, ale na razie nawet dobrze jeszcze nie mówi, ani nie kuma, że to mogłoby być obraźliwe, jeśli nie miałaby odpowiednio wyrobionego poczucia humoru.
No i tyle jeśli chodzi o zobrazowanie romantyczności kobiet i obcesowości facetów…
Moim zdaniem kobiety mają wdrążoną swoją księżnikowatość, i sprawują pieczę nad własną cnotą, i źle się czują same przed sobą jak za dużo przebierają w penisach, a faceci tym właśnie się szczycą, że maczali w nie jednej dziurce palce, czy też penisy. My jako kobiety mamy zakodowane wieczne czekanie na księcia na rumaku, a faceci mają wdrążone przekonanie, że muszą mieć jak najwięcej potomków: muszą więc przebzykać jak najwięcej lasek, bo podświadomie spełniają schemat najazdów na nie jeden zamek. To jest takie genetycznie wpojone podbijanie świata, również przez pomnażanie swoich plemników. A kobiety starają się uchować te swoje macice dla księciów z bajek, bo rodzenie dzieci to jednak nie jest takie hop siup dla nas. To jest oczywiście podświadomość od dawna nami sterująca, bo jakby nie było dzisiaj używamy antykoncepcji (póki jeszcze władza nam jej nie odebrała), i nie tylko faceci, ale i kobiety czują większą wolność przy wyborze partnera łóżkowego. Ale schematycznie powtarzany przez pokolenia strach strachem pozostanie, a w naszym kraju strach przed odebraniem nam wolności zresztą powraca w dużym natężeniu. Możliwe, że będziemy powracać do tych średniowiecznych postaw księżniczek i księciów.
Napisałaś Monika, że miałaś mega dobry seks z kimś, kto był głupi jak trampek. Według mnie to wynika z tego, że pewnie umiałaś się bardziej wyluzować przy tym kolesiu (zezwierzęcić 😉 ). Więc jest to nam wspólne z facetami: że oni nie będą mieć erekcji, albo ciężko będzie im dojść, nam również będzie ciężko osiągnąć orgazm, jak się zepniemy w sobie, bo coś będzie nas stresowało. Na przykład to, że ta osoba, z którą idziemy do łóżka jest na tyle mądra, że to co robimy w tym łóżku jest tak złe i plugawe, że w ogóle sami nie możemy na siebie patrzeć, a co dopiero robić TO. Myślę, że to co napisałaś potwierdza tylko moją teorię, że faceci dzielą kobiety na przyjaciółki i na kochanice. Ale racja, powinnam dodać, że tak samo kobitki wzięły ten zwyczaj od facetów odkąd stałyśmy się bardziej wyzwolone zwyczajowo, i teraz też kobitki właśnie dzielą facetów na super kumpli i kochanków. Kumpli niestety coraz częściej odpychamy, jeśli czułybyśmy wstyd przed koleżankami, bo nie są za piękni, albo nie uprawiają jakichś cool sportów, albo nie mają jakiegoś superowej rangi hobby, którym można by zaszpanować przed innymi laskami. Jednak uważam, że generalnie tej zasady dzielenia lasek na kumpele i kochanice trzymają bardziej się faceci. Kobitki nadal potrafią obcować i w łóżku, i w ogóle w życiu nie wstydząc się tego, z niezbyt fajnym zewnętrznie facetem. Że jednak ta nuta romantyzmu i zakochiwania się w czymś niezrozumiałym dla oka, i umiejętności przyznawania się do uczuć jest nadal domeną kobiet.
No sama powiedz, ile razy w tym roku widziałaś parę, w której laska przyćmiewa gacha? A ile razy taką parę, w której facet przyćmiewa kobitkę? Taką parą, która była oplotkowywana z każdej strony tak jak przystojniak Tomasz Kamel, który śmiał związać się z nie spełniającą wymogów kanonów piękna Katarzyną Niezgodą? I nie mówię, że nie chcę, żeby ludzie o siebie nie dbali zewnętrznie, no bez przesady, intelektualizm idzie często w parze z dyscypliną sportową. I oczywiście fajnie by było, żeby faceci dbali o sobie podobnie mocno jak laski. Ale chciałabym, żeby nie było w tym chorej przesady. Tej ciągłej próby usztucznienia wszystkiego po to, żeby stłamsić źle pojętą naturalność. Naturalne piękno, naturalne podniecenie i naturalne uczucia. Na rzecz odejścia od tego ludzkie. Tak jakby nasza dzisiejsza prawda była antyrenesansowa: NIE JESTEM JUŻ CZŁOWIEKIEM, I WSZYSTKO CO LUDZKIE JEST MI OBCE…