Zapomina się mnie tak łatwo
jak o wypitej szklance wody.
I jak o dobrze przespanej nocy.
Czy o leku wziętym na ból (który szybko przeszedł).
Albo jak o codziennym wyjściu z psem na spacer (…)
Nie mam znaczenia w żadnym ciągu wydarzeń.
Jestem czymś prostym do wzięcia, łyknięcia, popchnięcia.
Łatwym do zrobienia.
Znikającym na jedno słowo,
nie rzucającym się głęboko w oczy.
Pomagam innym iść, czy stanąć na nogi.
Pozbierać się, wyleczyć.
Jestem jak rutynowo wykonana czynność.
Jak dostępny seks,
wytarcie łez,
obtarcie błota z nóg i z roweru.
Jestem przystankiem.
Przystanią pod starą latarnią.
A dla tych, co lubią się dobrze bawić,
trampoliną.
Zapomina się mnie tak łatwo,
bo nie żądam żadnej zapłaty za noclegi.
Nie śmiałabym zresztą o cokolwiek prosić.
Jestem hasłem:
„wstąp na chwilę i odpocznij”.
Zanurzeniem w myśli,
pogłaskaniem włosów,
ułożeniem myśli.
Urwaną chwilą,
urwanym zdaniem,
urwaną pamięcią.
Przerwą na kawę.
Czymś, co jest na zawołanie,
a czego nie trzeba nawet dotykać.
Czymś,
czego nie warto kochać…
Photo by Chad Madden on Unsplash