Pisząc wczorajszego posta, tak bardzo się w to wkręciłam, że dwa razy zdążyłam przypalić czajnik z wodą na kawę… Czajnik do wyjebania, w domu śmierdzi spalenizną, ale nie poddawałam się: wodę na kawę postanowiłam uwarzyć sobie w garnku.
Święte Matki Polki
Podziwiam kobiety, które same wychowują swoje dzieci. Które nie mają wsparcia od rodziny, ani ojca jej potomstwa (bo ten zwiał, albo same go przegoniły). Czasem egzystują tylko dzięki zasiłkom, co usprawiedliwiam, bo wiem jak trudno jest pogodzić pracę z opieką nad dziećmi, albo w ogóle ją dostać.
Najłatwiej jest kogoś oceniać. Gorzej znosić chamskie oceny. Warto więc starać się postępować wedle zasady Immanuela Kanta, żeby traktować innych tak jak sami byśmy chcieli by inni nas traktowali. I nie dawać komuś złej metki, bo sami też byśmy nie chcieli być źle metkowani.
Zagubione myśli, zagubiona ja…
Zrywam się codziennie z łóżka obudzona prośbą dziecka o podanie mleka. Daję małej to mleko, i parzę sobie kawę i herbatę (zawsze jedną popijam drugą), i tak ciągnę do końca dnia, na kilku nieodłącznych dla mnie tego typu zestawach.
Umowa o pracę ;)
Gdy zdecydujesz się iść z facetem do łóżka, powinnaś iść tam jak na rozmowę o pracę. Bez większych nadziei, żeby się nie rozczarować „rozmową”, ale z podniesioną głową, żeby facet nie zauważył twoich słabych stron: smutnych oczu od codziennych rozczarowań i zmarszczek zmartwień nad niezrozumieniem świata. (…)
Zupa
Robię zupę jak zwykle na przypał. To, co znajdę w lodówce, wrzucę do garnka. Zawsze myślę, że jakoś to będzie. Że coś tam dodam, zamieszam, doprawię solą, a nawet pieprzem i będzie super. I żeby było dużo, doleję wody.
Gdy się starzejesz…
Pamiętam jak w pierwszej ciąży czytałam książki Houellebecqa, i nie umiałam się z nim zgodzić, że gdy kobiety się starzeją, czują się gorsze od młódek, i niedowartościowane, i muszą szykować się na odejście faceta do młodszej.