Moje wyjścia na zakupy z dzieciakami u boku stanowią doskonały materiał na scenariusz serialowy. Zawsze towarzyszą temu emocje, mimo że przecież powinnam już przywyknąć do tego typu codziennych wyzwań.
Rzeczy, rzeczy, rzeczy…
Zleciłam moim dzieciakom sprzątnięcie zabawek w pokoju i sama w tym czasie zajęłam się odgruzowywaniem kuchni. Z odgłosów mnie dochodzących wnioskowałam, że raczej jak zwykle moje zlecenie nie zostało przyjęte do realizacji.
Niby nie jemy…
Często mam tak, że wydaje mi się, że nie jestem głodna (bo nie chcę chcieć jeść, żeby zaprzeczyć podstawowej potrzebie fizjologicznej jaką jest głód na rzecz nie fizjologicznej idei piękna) i mimo że jestem w restauracji, czy w gościach, to odmawiam jedzenia.
Tak to jest już z sukami…
Ostatnio moja przyjaciółka przyjechała do mnie ze swoim świeżo narodzonym pierwszym dzieckiem. Od zawsze była bardzo otwarta na ludzi, uśmiechnięta, opanowana i nie przejawiała żadnych objawów agresji.
Syndrom suki
Każda kobieta ma w sobie sukę. Mniej lub bardziej ukrytą, ale jednak. Te pokłady suczej natury często drzemią w nas jak wulkan, i dopiero w ciąży, albo nawet po urodzeniu dziecka wychodzi z nas lawa, której sami się nawet nie spodziewamy.
Ach te czajniki…
Pisząc wczorajszego posta, tak bardzo się w to wkręciłam, że dwa razy zdążyłam przypalić czajnik z wodą na kawę… Czajnik do wyjebania, w domu śmierdzi spalenizną, ale nie poddawałam się: wodę na kawę postanowiłam uwarzyć sobie w garnku.
Święte Matki Polki
Podziwiam kobiety, które same wychowują swoje dzieci. Które nie mają wsparcia od rodziny, ani ojca jej potomstwa (bo ten zwiał, albo same go przegoniły). Czasem egzystują tylko dzięki zasiłkom, co usprawiedliwiam, bo wiem jak trudno jest pogodzić pracę z opieką nad dziećmi, albo w ogóle ją dostać.
Najłatwiej jest kogoś oceniać. Gorzej znosić chamskie oceny. Warto więc starać się postępować wedle zasady Immanuela Kanta, żeby traktować innych tak jak sami byśmy chcieli by inni nas traktowali. I nie dawać komuś złej metki, bo sami też byśmy nie chcieli być źle metkowani.
Zagubione myśli, zagubiona ja…
Zrywam się codziennie z łóżka obudzona prośbą dziecka o podanie mleka. Daję małej to mleko, i parzę sobie kawę i herbatę (zawsze jedną popijam drugą), i tak ciągnę do końca dnia, na kilku nieodłącznych dla mnie tego typu zestawach.
Umowa o pracę ;)
Gdy zdecydujesz się iść z facetem do łóżka, powinnaś iść tam jak na rozmowę o pracę. Bez większych nadziei, żeby się nie rozczarować „rozmową”, ale z podniesioną głową, żeby facet nie zauważył twoich słabych stron: smutnych oczu od codziennych rozczarowań i zmarszczek zmartwień nad niezrozumieniem świata. (…)