Słowa łamią się na pół, a przedmiotom pęka serce

Znalazłam za łóżkiem twój sweter, a w szafce pod zlewem twój zegarek. A myślałam, że już dawno zniknęły twoje znaki z mapy mojego mieszkania. (…)

Gdy otwieram lodówkę i zastanawiam się długo co z niej wyjąć, bo nie należę do zdecydowanych, słyszę, jak mówisz:

– Czy ty zawsze marzysz, nawet wtedy, gdy patrzysz na to, co chciałabyś zjeść na śniadanie? – wtedy ją zamykam, bo tracę całkiem apetyt. Z tęsknoty za twoim śmiechem.

Gdy oglądam filmy, czuję czasem Twoje ramię, i opieram się o nie, żeby zorientować się, że to tylko koc, a ciebie w nim nie ma.

A gdy czytam książkę, czuję jak delikatnie mnie dotykasz. Nie chcąc mi pewnie przeszkadzać, chcesz się położyć obok, i gdy odkładam książkę na bok, widzę że to mój kot, który też pewnie się zastanawia, gdzie się podziałeś i wtula we mnie, upewniając się, czy i ja go nie zostawię.

A gdy myję zęby dochodzi mnie twoje wołanie z sypialni:

– No chodź już, chodź! Ja ci jeszcze wypucuję i zęby, i całe ciało! – i tak mi okrutnie przykro, gdy idę z łazienki do ciemnego pokoju, w którym nie ma nikogo, kto chciałby mnie „pucować”.

Czasami kiedy budzę się, widzę twoją głowę na poduszce obok, póki nie otworzę całkiem oczu, żeby zobaczyć, że to tylko pościel ułożyła twoje kształty.

Wiele razy słyszałam, jak wchodzisz po klatce schodowej, i szukasz kluczy. Ale jednak okazujesz się być sąsiadem. Widzę też nieraz przez okno jak zbliżasz się do naszej kamienicy, ale idziesz dalej. Bo to jednak nie ty, tylko ciągle ktoś inny.

Wracam czasem do maili, które mi wysłałeś. Że mam kupić piwo, bo wpadną twoi kumple na mecz. A teraz sama oglądam mecze przy jednym piwie, chociaż nadal nic z nich nie rozumiem. Ale już nie ma nikogo, kto mi próbuje bezskutecznie je wytłumaczyć.

I do twoich wiadomości, że mam szukać nam wakacji, że polecimy na Kanary. Wchodzę w linki, które ci przesłałam, przenosząc mnie do tych wymarzonych chwil, z których zrezygnowałeś. Bo z kim innym spędziłeś wakacje. Nawet nie wiem gdzie, ale nie chcę tego wiedzieć. Wolę zostać w sferze naszych marzeń, i nie znać rzeczywistości innej niż ta, którą z tobą planowałam.

Plączą mi się w głowie twoje słowa, a pod nogami twoje rzeczy. Pamiętasz ten pluszowy dywan, na którym się kochaliśmy zaraz po jego zakupie? Wtapiam w niego stopy zanurzając się we wspomnieniach, i pragnę, bym tak jak kiedyś czuła jego ciepło i miękkość. Ale on naprawdę jest jakiś zimny i twardy, odkąd siadam na nim sama bez ciebie.

Odkąd odszedłeś, nasze rzeczy zaczęły tracić swoją konsystencję. Słowa łamią się na pół, a przedmiotom pęka serce. Bo i słowa, i rzeczy, stają się lodowate, gdy umiera miłość. Której dotąd służyły.

zdj. Fizkes

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.