Najgorzej jest usłyszeć, że było się tylko błędem. Od kogoś, kto był twoim celem.
Że nic was nie łączyło i wszystko sobie wymyśliłaś. Podczas gdy boisz się nawet snuć jakiekolwiek marzenia, bo nigdy nie wierzyłaś w ich spełnienie. (…)
Że chcesz za dużo, za dużo wymagasz. Podczas gdy niczego nie oczekujesz, i wybaczasz nawet więcej niż przyzwoitość nakazuje.
Że tracisz jego czas, i nie może przez ciebie skupić się na sobie. A ty skupiona jesteś tylko na nim, i nie znasz innego czasu niż poświęcony jemu.
I że przesadzasz i dramatyzujesz, bo płaczesz i wyrażasz tęsknotę. Więc dusisz w sobie każde słowo, każdą łzę, każdy smutek.
Że powinnaś już przestać się odzywać. I zniknąć. Więc milkniesz w połowie zdania. I naprawdę masz wrażenie, że przestajesz istnieć.
Że nic dla niego nie znaczysz, i nigdy nie znaczyłaś. Wtedy przestajesz czuć, że masz jakiekolwiek znaczenie, skoro aż tak się myliłaś. Aż tak byłaś w błędzie.
Że nie ma potrzeby ciebie ani widzieć, ani słyszeć. Więc panicznie boisz się na niego natknąć, żeby tego nie poczuć na już i tak obolałej skórze.
Że marzy przecież o tym, by spotkać kogoś wyjątkowego. A ty nie umiesz przestać o nim śnić.
Że musi już iść, a ty musisz go puścić. A ty tak bardzo nie umiesz zostać tu, gdzie jego już nie ma. I jedyne czego się kurczowo trzymasz, to powietrza. W którym przed chwilą stał.
Photo by Carolina Heza on Unsplash