Upiekłam Ci mały tort. Najlepiej jak umiałam, a chyba wiesz, że nie jestem w tym za dobra. Do pieczenia jego spodu podchodziłam trzy razy, bo dwa razy spaliłam bezę. Krem zrobiłam z bitej śmietany z dodatkiem kakao. Przełożyłam bezę nim oraz dżemem z czerwonej porzeczki, który zrobiłam sama z owoców, które zebrałam w ogródku. Pamiętasz, gdy jadłam je garściami, a ty się krzywiłeś, że takie kwaśne? I tutaj pod tym oknem za krzakami porzeczki rozebrałeś mnie i nie mogliśmy się od siebie oderwać? Bojąc się, że jakiś sąsiad może nas zauważyć. (…)
Siedzę teraz sama w kuchni przy tym torcie, w który wsadziłam siedem świeczek, bo tyle lat cię nie widziałam, i patrzę przez okno na porzeczki, w których tak bardzo bym chciała cię znów znaleźć. Co roku marzę, że coś sprawi, że do mnie zadzwonisz. I że poczuję, że nawet jeśli mnie nie chcesz zobaczyć, to chociaż chcesz usłyszeć. Czekam więc na telefon w Twoje urodziny od Ciebie, a nie Ty ode mnie…
Myślałam, że najgorsze będę pierwsze te pierwsze urodziny bez Ciebie. Ale nie. Z każdym rokiem jest gorzej. Bo wraz z ilością lat rozłąki, rośnie moja pewność co do tego, że nie chciałabym z nikim innym dzielić się żadnym ciastem. I że z nikim nie chciałabym leżeć w porzeczkach, tylko z Tobą. To nie prawda, że czas koi rany i oddala tęsknotę. Ja może i zmieniam często swoje zdania, ale nie bohaterów moich historii. Pamiętam tylko coraz bardziej. Bo uczę się codziennie na pamieć wszystkich najpiękniejszych kwestii, którymi mnie otoczyłeś. I zrobiłam sobie z nich kartonowy domek obok krzaków porzeczki, w który się wślizguję zawsze gdy tęsknię, i odczytuję je z tektury, na której je wypisałam zlotym tuszem.
Moje urodziny były miesiąc temu. Jak zawsze nawet nie liczyłam na to, że sam mi złożysz życzenia. Dziś nie wysyłam Ci życzeń, bo wiem że ich ode mnie nie chcesz. Sobie tortu nie robiłam, na swoje święta nigdy nie czekam. Ale Twoje zawsze obchodzę. Włączam nasze piosenki, przygaszam światło, i patrzę aż wszystkie świeczki na torcie spłoną do końca wypowiadając życzenia jak zaklęcia. Jakby to mogło cokolwiek zmienić. A Ty przecież wcale nie wierzysz w magię. Chciałabym tak bardzo by ich spalenie sprawiło, że zniknie też ta długa przerwa bez Ciebie w naszym życiu. Ta wyrwa czasowa. Ten bezsens wschodów i zachodów słońca. Pomiędzy którymi moje życie stanęło, mimo że Twoje ciągle gdzieś pędzi. A ja nawet nie mam prawa pytać dokąd. Ani z kim. I dlaczego nie ze mną?!
Życzę Ci żebyś nigdy nie musiał się bać złożyć życzeń komuś na kim Ci zależy, i żeby nie były one jej obojętne.
I żebyś nie tęsknił za kimś, kto nie chce Ciebie widzieć.
I nie musiał przeżywać bez niej żadnych świąt.
I żebyś nigdy nie stanął w miejscu jak ja czekając aż ta osoba wróci do Ciebie, i spróbuje tortu, który Ty najlepiej jak potrafisz, przygotowałeś.
I żebyś nie musiał sam spędzać ani swoich, ani jej urodzin…
Photo by James Kovin on Unsplash