Dzisiaj moja córka kończy siedem lat. Poprosiłam wczoraj drugą córkę i syna, żeby coś fajnego zrobili dla niej z tej okazji: jakąś laurkę chociażby.
Nie przestawajmy wierzyć w Świętego Mikołaja!
Miałam siedem lat, gdy spytałam mamy, czy to prawda, że nie ma Świętego Mikołaja, bo tak mi jakaś koleżanka powiedziała. Przytaknęła, patrząc mi współczująco w oczy. Ja tego wcale nie chciałam usłyszeć. Ja pragnęłam jej zaprzeczenia. Poczułam się okrutnie rozczarowana, i dziwnie samotna. Mam wrażenie, że stałam się wtedy dorosła, wyzbyta złudzeń, rozumiejąca, że odpowiedzialność dawania radości spoczywa na ludziach, a nie Świętym Mikołaju z jakiejś zaczarowanej krainy. (…)
Kiedy naprawdę kochasz
Moja trzylatka przytuliła się wczoraj do mnie najmocniej jak umie, i gdy tak ściskała mnie wyznała:
– Jaka ja jestem KOCHANA!!!
Wspomnienia w słoiku…
Znam takiego chłopaka, który trzyma pamiątki po swojej byłej W SŁOIKU. Brzmi psychodelicznie, ale on nie jest psycholem, tylko zwyczajnym romantykiem. W słoiku tym nie przechowuje jakiegoś wyrostka robaczkowego, czy też odciętego palca, albo nawet paznokci jej lub włosów zebranych z grzebienia.
Karta to karta
Moje dzieci (lat 8, 6 i 3) są właścicielami moich rzeczy. Wszystko jest ich: moja biżuteria, kosmetyki, moje torebki, ubrania, komputer, telefon, portfel.
Znam się na polityce tyle co krowa
Znam się na polityce tyle co krowa na własnym dojeniu. Nie wiem do końca jaki jest cel tego co się wokół mnie dzieje, nie umiem też sama sobie poradzić w życiu, ale czuję, gdy dzieje się mi krzywda.
Jestem Polką, i to boli
Jestem Polką. I nie jestem z tego dumna. Ani na krztę. Jestem tym faktem wręcz przybita jak Jezus Chrystus do krzyża. (…)
Szaleństwo jako wymiar prawdziwej wrażliwości
Za szaleństwem czasem stoi coś smutnego lub przerażającego, nie mieszczącego się w głowie kogoś o nieprzeciętnej wrażliwości. Oniemiałam nad pomysłem artystki Mai Smrekar.
Poliamoria jako sztuka kochania
Każdy z nas ma jakiś światopogląd, w którym jest zastygmatyzowany i ciężko mu otworzyć się na nowe poglądy i dojrzeć w nich sens.
Ściągi
Poranki moje od poniedziałku do piątku to koszmar popędzany koszmarem. Sama ledwo co swoje zwłoki ściągam z łóżka, i nie świecę przykładem porannego zorganizowania przed swym potomstwem (chyba zresztą w ogóle żadnego zorganizowania… I żadnym przykładem…).